Jak przypomina "Super Express", była pierwsza dama Danuta Wałęsa miała nielada zadanie podczas prezydenckiej kadencji swojego męża Lecha Wałęsy. Jako pani domu, w którym mąż był często tylko gościem, rządziła domowymi pieleszami twardą ręką, gdy mąż zajmował się polityką.

YT

"Wróciłeś wreszcie. Do roboty się bierz!"

To usłyszał Lech Wałęsa od żony po powrocie do domu po strajku w stoczni. Jak sam przyznał w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Lisowi, wychodząc tego dnia z domu nie pamiętał o zarejestrowaniu świeżo urodzonej córeczki Anny.

Jak wynika ze wspomnień byłego prezydenta, nie poczuwał się wówczas nawet do obowiązku poinformowania żony, że wychodzi z domu. Należy zaznaczyć, że po tym, jak wyszedł z domu bez informowania żony, nie zamierzał nawet informować jej gdzie jest i kiedy wróci.

YT

Podczas trwania strajku, ani razu nie skontaktował się z żoną Danutą, która nie miała pojęcia co się z nim dzieje. Wałęsa stwierdził, że jego zachowanie wynikało z podziału obowiązków.

Mieliśmy podział, że ona zabezpiecza wszystko w domu, a ja na zewnątrz, nie mieszaliśmy się do siebie.

YT

Gdy wrócił do domu po tym, jak wyszedł bez słowa i długo nie dawał znaku życia, jak twierdzi usłyszał od żony Danuty słowa, które na dobre zapadły mu w pamięci. Jak przyznał, żona nie patrzyła na niego, jak na przywódcę.

Ona mnie nie uważała za szefa.

Lech Wałęsa podczas swojej kadencji prezydenckiej czuł się przywódcą i takiego traktowania oczekiwał od wszystkich. Jego żona Danuta sama musiała przejąć w domu rolę przywódcy pod jego permanentną nieobecność.

Trudno zatem się jej dziwić, że nie widziała w mężu oparcia, przywódcy, ani obrońcy. Żona wie najlepiej, czym jej mąż może zasłużyć na miano głowy rodziny i państwa.

O tym się mówi: Nieszczęście w Tatrach. Młody duchowny spadł z kilkudziesięciu metrów. Kondolencje płyną z całej Polski

Zerknij: Gliwice: 67-letni kierowca volkswagena usłyszał zarzuty w związku z sobotnim zderzeniem autokaru z busem. Rodziny 9 osób pogrążone w żałobie