"Wirtualna Polska" postanowiła nieco poruszyć temat ateizmu w Polsce. Według wyników badań przeprowadzonych przez GUS, około 3 procent Polaków stwierdziło, że nie praktykuje żadnej wiary.

Ciężko im było stać się częścią społeczności

Jedna z naszych bohaterek Agata, na wieś przeprowadziła się ponad rok temu, osiedlając się w podkarpackiej miejscowości. Z racji tego, że zarówno ona, jak i jej mąż wykonują wolne zawody, mogli wyprowadzić się z Gdańska w dowolne miejsce w Polsce i móc jednocześnie kontynuować pracę zawodową.

YT

Gdy małżonkowie postanowili przejść się po okolicy, by przywitać się nowymi sąsiadami, reakcja miejscowej ludności była czasem dość osobliwa.

Zrobiliśmy rundkę po sąsiadach, żeby przedstawić się im i trochę pogadać. Już sam widok obcych ludzi pukających do drzwi z pudełkiem wypełnionym babeczkami, był dla nich dziwny. Pamiętam, że ktoś wziął nas za tych ludzi, którzy sprzedają garnki czy kołdry. Ktoś straszył, że poszczuje psem.

Gdy już udawało się przywitać z jakimiś "tubylcami", szybko tracili ochotę na dalszą relację, gdy tematy wiary wjeżdżały na języki. Pytania o to, czy byli już u proboszcza, czy dali na mszę za ich szczęśliwe życie w nowym miejscu, spotykały się z krótkim zaprzeczeniem, gdyż Agata i jej mąż są przecież ateistami.

Gdy odpowiadałam, że my jesteśmy niewierzący i nie chodzimy do kościoła, to momentalnie widziałam zmianę nastawienia. Jeden starszy pan zaczął podejrzewać, że pewnie jesteśmy Jehowy, bo nie dosyć, że nie chodzimy do kościoła, to jeszcze przyszliśmy do jego domu.

Zdaniem wielu, życie wiejskie zamyka się wokół trzech budynków: kościoła, sklepu i szkoły. Te trzy miejsca gwarantują mieszkańcom monitorowanie tego, co u kogo słychać, kto gdzie dawno nie przychodził, kto z kim był widziany lub nie był widziany od dawna. gdy Agata spróbowała któregoś razu pomóc w dochodzeniu, dlaczego jeden z mieszkańców dawno nie był w kociele sugerując, że może warto go odwiedzić, oberwało się jej sromotnie, bo jakżesz tak - ateistka będzie pouczać katolików... Jak wspomina Agata, podejrzliwe spojrzenia wciąż lądowały na ich plecach mimo, że nikomu nie zrobili nic złego.

Nie robimy nikomu nic złego, ale i tak patrzą na nas podejrzliwie. Raz przyszła do nas jedna z kobiet, taka typowa matka Polka. Poinformowała, że ktoś zabiera kwiaty z grobów. Niby nie zarzuciła nam nic wprost, ale ja to odebrałam jako ostrzeżenie: "mam was na oku".

Co sądzicie o zdaniu, jakie wyrobiła sobie Agata i jej mąż? Czy na każdej wsi tak jest?

O tym się mówi: Ania Bardowska ma męża Bohatera. Grzegorz uratował człowieka. Co się stało

Zerknij: Gdy weszła do mieszkania po długiej nieobecności związanej z kwarantanną, zobaczyła dziwną roślinę wystającą wprost z mebli. Co się stało