Ponieważ jego stan był daleki od najlepszego, nie można było od razu dowiedzieć się, jaki to był ptak. Więc musiałam karmić losowo. Do akcji wkroczyły larwy, motyle i koniki polne. A nawet ser i owoce.

Po chrząszczach pisklę nie czuło się zbyt dobrze, więc eksperymentalnie stwierdzono, że nie są one odpowiednie.

W tym samym czasie dziecko rosło bardzo szybko, a wkrótce miało nowe upierzenie, zaczął więcej się ruszać i częściej głosić swój głód.

Tydzień później mógł trochę latać.

Jednak gospodyni małego zwierzaka wciąż nie zorientowała się, jaki to ptak i jak sobie z nim radzić. Prawdopodobnie nie zostanie uwolniony, dlatego kobieta szuka sprawdzonego ośrodka rehabilitacji.

To też może cię zainteresować: Tak teraz wygląda uczestniczka "Sanatorium miłości". Nieprawdopodobne! Walentyna Kozioł jest nie do poznania