Dowody na to, że Elvis Presley nie umarł

Śmierć Elvisa Presley'a była dla welu jego sympatyków wielką stratą, ale również zaskoczeniem. Jak podaje magazyn "Viva", mężczyzna zmarł w wieku czterdziestu dwóch lat w swojej posiadłości Graceland w Memphis. To właśnie tam, 16 sierpnia 1977 roku, odnalazła go nieprzytomnego partnerka muzyka. Wokalista miał przejść rozległy zawał, który był bezpośrednią przyczyną zgonu. A jak było naprawdę? Fani Elvisa twierdzą, że upozorował on własną śmierć i mają świadczyć o tym pewne nieścisłości.

Youtube

Najdziwniejsze dla sympatyków króla rock'n'rolla było to, że nie mogli pojawić się na jego pogrzebie, a tym samym jego ciało nigdy nie zostało sfoografowane. Jedynie krewny wokalisty wypowiedział po ceremonii bardzo niepokojące słowa, które sugerują, że pochowano kogoś innego:

Spojrzałem na jego ręce. Nigdy ich nie chronił, więc miał pęcherze na dłoniach, stwardniałe kostki. Jego baki po prawej wyróżniały się rozmiarem. W trumnie włosy wyglądały jakoś inaczej. Jak przyklejone. A skóra na jego rękach była gładka, jak u noworodka. Na jego czole były ślady, jakby potu. Od potu lub kleju, nie wiem. Ale nie przypominał siebie. Absolutnie.

Dodatkowo ukochana Elvisa zaledwie dzień po jego śmierci otrzymała list miłosny z dołączoną różą, który był podpisany pseudonimem El Lancelot. To dość tajemnicza sytuacja, ponieważ tylko ona tak się do nie zwracała i tylko ona o tym wiedziała.

Po feralnym 16 sierpnia 1977 roku twierdzono, że Elvis był widziany na lotnisku w Memphis i miał lecieć do Argentyny w związku z programem ochrony świadków. Podejrzewano, że muzyk był dobrowolnym agentem Stanów Zjednoczonych i miał pomagać w złapaniu gangu narkotykowego, jednak coś poszło nie tak, dlatego musiał zostać objęty ochroną i wyjechać z kraju na zawsze.

W sieci pojawiło się również nagranie powstałe cztery lata po śmierci Presley'a. Słychać na nim rozmowę telefoniczną, podczas której mężczyzna o głosie Elvisa wspomina, że musiał upozorować swoją śmierć, by odciąć się od popularności, której miał już dosyć. Eksperci zgodnie udowodnili, że niewątpliwie był to głos samego króla rock'n'rolla.

Co ciekawe, gros osób uważa, że Presley jest jedną z osób, które do tej pory zajmują się posiadłością Graceland, pełniąc rolę ogrodnika. Fani twierdzą, że pewien mężczyzna posturą i sposobem poruszania się bardzo przypomina popularnego wokalistę. Różni go jedynie broda...

Myślicie, że teorie spiskowe na temat upozorowanej śmierci Elvisa są prawdziwe? Gwiazdor dzień przed odejściem miał wypłacić z konta milion dolarów, a z domu zniknęły jego najważniejsze pamiątki i fotografie, z którymi nigdy się nie rozstawał.

Youtube