Nagranie wykonane przez Underwooda i jego współpracowników stało się bardzo popularne w 2017 roku po tym, jak pentagon potwierdził jego prawdziwość. W ostatnim wywiadzie przeprowadzonym z pilotem US Navy, który 15 lat temu stacjonował na okręcie USS Nimitz postanowił ze szczegółami opowiedzieć o tym zdarzeniu. Podobnie jak jego koledzy twierdzi, że nie ma pojęcia, z czym mieli wtedy do czynienia.

Spotkanie z niezidentyfikowanym obiektem latającym miało miejsce nad Pacyfikiem, a konkretnie w pobliżu wybrzeża Meksyku. Lekki lotniskowiec USS Princeton na zaawansowanym radarze AN/SPY-1B przez 2 tygodnie śledził ruchy tajemniczego uciekiniera. Radar napotkał jednak poważne problemy, przez co system zawiesił się i zrestartował w celu poszukiwania błędów.

Sytuacja wydarzyła się 14 listopada 2004 roku. To właśnie wtedy komandor David Fravor lecący F/A-18F Super Hornet dostrzegł śledzony obiekt, który wyglądał, jakby nurkował i wynurzał się z niewiarygodnie dużą prędkością, kiedy tylko pilot próbował się do niego przybliżyć. Kiedy Fravor wylądował na pokładzie USS Nimitz, Underwood przygotowywał się już do własnej misji.

Relacje Underwooda ze spotkania z niezidentyfikowanym obiektem latającym

"Tak więc ruszyliśmy tam, gdzie było miejsce naszych treningów. Nie mieliśmy sprecyzowanego celu poszukiwań, ale USS Princeton miał na radarze konkretny obiekt, na który mieliśmy "zapolować", z braku lepszego określenia. I nagle zobaczyłem to mignięcie na moim radarze" – opowiadał Chad Underwood.

"Najbardziej rzuciło mi się w oczy, jak nieregularnie zachowywał się ten obiekt. I przez "nieregularnie" mam na myśli jego zmiany wysokości, prędkości i wyglądu, niepodobne do czegokolwiek, czego doświadczyłem wcześniej latając za innymi celami powietrznymi (...) Ponieważ statki powietrzne – sterowane przez ludzi czy też komputery – nadal podlegają prawom fizyki.

Coś musi je utrzymywać, coś napędzać. "Tic Tac" (nazwa ta przyjęła się w USA) tego nie robił. Poruszał się od 50 tys. do 100 tys. stóp w ciągu sekund, co jest niemożliwe" – wyjaśnił.

"Gdyby przestrzegał praw fizyki, jak normalny obiekt, z którym spotykasz się na niebie – samolot, rakieta czy jakiś specjalny projekt, o którym nie uprzedzał rząd – to miałoby to dla mnie więcej sensu. Naszą uwagę przyciągnął fakt, że on nie działał w granicach normalnych praw fizyki. Normalnie, silnik zostawiałby za sobą charakterystyczny ślad – ten tego nie robił. Nagranie pokazuje źródło ciepła, ale naturalnych objawów wyrzucanego powietrza nie było. Nie było oznak napędzania" – tłumaczył były żołnierz.

Czy jest jakieś logiczne wyjaśnienie na obserwacje pilotów?

Według Underwooda tajemniczy obiekt latał zbyt wysoko jak na ptaki i nie mógł być balonem powietrznym, ponieważ wykonywał bardzo gwałtowne ruchy. Nie zgodził się również z teorią, że to było zjawisko pogodowe, ponieważ obiekt dotrzegli inni piloci.

"Nigdy nie powiedziałem, że jest to, o czym myślałem albo spekulowałem czym mogłoby to być. To nie moja rola. Ale coś widziałem i było to także zaobserwowane naocznie przez obu mojego dowódcę Dave'a Fravora i przez dowódcę szwadronu Marine Corps Hornet. Nie chcę być częścią społeczności poszukiwaczy kosmitów. To było po prostu coś, co nazywamy niezidentyfikowanym obiektem latającym, czyli UFO. Nie zidentyfikowaliśmy tego, latało i było obiektem. Proste" – podsumował.

Może zainteresuje Cię to: NASA INFORMUJE O OGROMNEJ ASTEROIDZIE ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ DO ZIEMI. CZY KONIEC ŚWIATA NASTĄPI SZYBCIEJ NIŻ MYŚLIMY

Polecamy także: NIECODZIENNE ZJAWISKO NA PODWÓRKU PEWNEJ KOBIETY. CZY Z NIEBA SPADŁ... PIES?

Na portalu "Życie" pisaliśmy o: NADCHODZĄ WIELKIE ZMIANY DLA KIEROWCÓW. NOWE FOTORADARY NA POLSKICH DROGACH