Największa elektrownia jądrowa w Europie, okupowana przez Rosję Zaporoska Elektrownia Atomowa, od tygodnia pozostaje odłączona od sieci energetycznej. Jak informuje strona ukraińska, obiekt funkcjonuje obecnie jedynie dzięki generatorom diesla. Problem w tym, że urządzenia nie są przystosowane do długotrwałej pracy, a jeden z nich już uległ awarii.
Prezydent Wołodymyr Zełenski podkreślił, że to pierwszy raz w historii, kiedy elektrownia tak długo pozostaje w trybie kryzysowym. Zasilanie jest absolutnie kluczowe – bez niego systemy chłodzenia reaktorów nie mogą działać prawidłowo, co niesie ze sobą ogromne ryzyko.
Generatory pod lupą ekspertów
Awaryjne agregaty to obecnie jedyna linia obrony obiektu. Eksperci z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) oceniają, że choć na ten moment nie ma bezpośredniego zagrożenia katastrofą, sytuacja jest bardzo niestabilna. Zbyt długie poleganie wyłącznie na generatorach może mieć poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa jądrowego.
MAEA prowadzi rozmowy
MAEA poinformowała, że kryzys trwa już ponad tydzień, co jest najdłuższym takim przypadkiem od początku wojny. Dyrektor generalny agencji Rafael Grossi zapewnił, że prowadzi negocjacje zarówno z Ukrainą, jak i z Rosją, by umożliwić szybkie przywrócenie zasilania.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że rezerwowa linia energetyczna została uszkodzona w maju i do dziś nie udało się jej naprawić. W rejonie wciąż trwają działania wojenne, które uniemożliwiają technikom dostęp do infrastruktury.
Zagrożenie nadal realne
Choć reaktory w elektrowni są wyłączone od ponad trzech lat, całkowite odcięcie od zasilania mogłoby okazać się bardzo niebezpieczne. Cała uwaga skupia się teraz na generatorach diesla – to od ich sprawności zależy bezpieczeństwo obiektu i regionu.
To też może cię zainteresować: Danuta Martyniuk zdradziła sekret swojej metamorfozy. Co się kryje za spektakularną zmianą
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Kto mógłby zastąpić Donalda Tuska. Polacy wskazali jedno nazwisko