11 czerwca br. sąd dopuścił dowód z oględzin kart do głosowania w 13 obwodowych komisjach wyborczych, w których wykryto możliwe nieprawidłowości w liczeniu głosów podczas drugiej tury wyborów prezydenckich.
Decyzja zapadła w odpowiedzi na liczne protesty, które wpłynęły do Sądu Najwyższego w dniach po głosowaniu. Ich autorzy zarzucają m.in. błędne sporządzenie protokołów oraz pomyłki w przypisaniu głosów kandydatom. Choć skala potencjalnych błędów wydaje się niewielka i – jak podkreślają eksperci – nie powinna wpłynąć na ostateczny wynik wyborów, Sąd Najwyższy zareagował zgodnie z przepisami, zarządzając weryfikację dokumentacji z wybranych komisji.
Wśród 13 obwodowych komisji wyborczych, które poddane zostaną analizie, znalazły się m.in.:
OKW nr 95 w Krakowie,
OKW nr 17 w Gdańsku,
OKW nr 30 i 61 w Bielsku-Białej,
OKW nr 10 w Tarnowie,
OKW nr 53 w Katowicach,
OKW nr 35 w Tychach.
Szczególną uwagę zwrócił przypadek komisji krakowskiej, w której – według niektórych analiz – mogło dojść do omyłkowego przypisania głosów oddanych na Rafała Trzaskowskiego kandydatowi zwycięskiemu, Karolowi Nawrockiemu. Dysproporcja wyników w tej komisji, zestawiona z trendami głosowania w sąsiednich obwodach oraz z danymi z pierwszej tury, może wskazywać na potencjalny błąd w końcowym protokole.
Choć ponowne przeliczenie głosów jest procedurą zgodną z literą prawa i przejawem dbałości o przejrzystość procesu wyborczego, Sąd Najwyższy w swoim komunikacie wyraźnie zaznaczył, że nawet potwierdzenie nieprawidłowości w badanych komisjach nie wpłynie na ogólny wynik wyborów. Karol Nawrocki wygrał z przewagą ponad 369 tys. głosów, co daje znaczną poduszkę bezpieczeństwa nawet w przypadku niewielkich korekt w wybranych obwodach.
Sąd Najwyższy przekazał, że dowód z oględzin zostanie przeprowadzony przez sądy rejonowe, którym przekazano stosowną pomoc sądową. Wyniki weryfikacji poznamy w najbliższych dniach, a ich formalne znaczenie zostanie uwzględnione w orzeczeniu SN dotyczącym ważności wyborów prezydenckich.
Warto zauważyć, że sam fakt dopuszczenia przeliczenia głosów nie oznacza naruszenia integralności procesu wyborczego – przeciwnie, stanowi element demokratycznego nadzoru i transparentności. Sędziowie nie odnotowali dotąd sygnałów o celowych manipulacjach, a zaistniałe nieprawidłowości – jeśli się potwierdzą – będą traktowane jako jednostkowe błędy proceduralne.
Choć wynik wyborów raczej nie zostanie podważony, decyzja Sądu Najwyższego stanowi istotny sygnał, że każda karta wyborcza ma znaczenie. W demokratycznym państwie prawo do protestu i kontroli nad procesem wyborczym to fundament zaufania społecznego – niezależnie od tego, kto ostatecznie wygrywa.
To też może cię zainteresować: Jacek Kurski u boku Marty Nawrockiej. Uwagę przyciągnął nie tylko gest, ale i jego telefon
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Pasażerski samolot runął w ogniu. Czy Jackowski przepowiedział katastrofę