Od chwili smutnych wiadomości o śmierci serialowej Barbary Niechcic, media społecznościowe i tabloidy wciąż rozpamiętują wybitne osiągnięcia aktorki, która według medialnych doniesień, nie miała łatwego dzieciństwa, ani życia w okresie nastoletnim.
Jerzy Antczak w końcu to z siebie wyrzucił. Reżyser niewyobrażalnie cierpi
Urodzona 21 października 1935 roku Jadwiga Barańska, wychowywana była przez ciotkę po tragicznej stracie ojca przymusowo wywiezionego na ciężkie roboty do Niemiec.
Ogromna miłość i pasja do teatru i sztuki nie dała spokoju Jadwidze właśnie w okresie mieszkania u ciotki.
Ukochanego męża Jerzego Antczaka Jadwiga Barańska spotkała po raz pierwszy na szkolnych schodach w Łodzi, gdzie przystojny młodzieniec studiował reżyserię. Ich życiowe drogi splotły się już na zawsze, aż do śmierci Jadwigi Barańskiej.
Teraz gdy zrozpaczony wdowiec nie może otrząsnąć się po stracie miłości swojego życia, publikuje on poruszające słowa skierowane do Jadwigi lub do osób tęskniących za aktorką.
Reżyser robił wszystko, aby ukochana nie rezygnowała z siebie, gdy najbardziej potrzebowała leczenia i systematycznych wizyt w szpitalu, apelował do niej także za pośrednictwem mediów społecznościowych, by później przekazać smutne wieści o jej odejściu.
Teraz Goniec donosi, że wdowiec po Jadwidze Barańskiej opublikował w sobotę, 26 października o godzinie 18:55 kolejny post zawierający poruszającą informację o tym, jak wyglądały ostatnie chwile ukochanej Jadwigi.
Czytając to wszystko, można odczuć ucisk w gardle, a łzy same napływają do oczu. Już sama forma, w jakiej powstał tekst, pokazuje, jak wiele Jerzy Antczak chciałby przekazać, zrzucić z serca skumulowany ból i żal do lekarki z systemowym podejściem do pacjenta.
Jerzy Antczak absolutnie potrzebuje to z siebie wyrzucić. Niebywała historia sprawia, że dłonie same zwijają się w pięści.
Nie przegap: Dagmara Kaźmierska wraca na salony. Zapowiada tajemniczy projekt
Zerknij: Katarzyna Skrzynecka ujawnia wysokość swojej emerytury. Wzięła sprawy w swoje ręce