Karol Strasburger, ikona polskiej telewizji, znany z programu "Familiada" i charakterystycznego humoru, zaskoczył wszystkich, gdy w wieku 72 lat został ojcem. W mediach i wśród fanów pojawiło się wiele pytań o tak późne ojcostwo. Teraz, w szczerej rozmowie z Krzysztofem Stanowskim w "Kanale Zero", Strasburger ujawnił prawdziwe powody swojej decyzji.
Okazuje się, że późne ojcostwo Strasburgera nie było przypadkiem, lecz świadomym wyborem podyktowanym stylem życia i wartościami. Prezenter podkreślił, że zawsze dbał o kondycję fizyczną i zdrowie, pływając na desce, jeżdżąc na nartach i regularnie ćwicząc. Podczas gdy jego rówieśnicy "ledwo wstają z krzesła", on "nie czuje się na 77 lat". Ten styl życia zaowocował doskonałą formą i energią, które, jak sam przyznaje, pozwalają mu teraz być "lepszym ojcem" niż w młodszym wieku, informuje Super Express.
Strasburger otwarcie mówi, że gdyby został ojcem w wieku 20-30 lat, kiedy skupiał się na karierze i budowaniu rozpoznawalności, dziecko "by mu wtedy przeszkadzało". Nie miał wtedy "dystansu i dojrzałości", a pogoń za sukcesem zawodowym pochłaniała go bez reszty.
Decyzja o ojcostwie w późniejszym wieku wiązała się z chęcią zapewnienia dziecku stabilnego i komfortowego życia. Strasburger podkreśla, że nie ma dziś problemów z zapewnieniem córce mieszkania, edukacji i innych potrzeb materialnych. Może poświęcić jej czas i uwagę, czego prawdopodobnie nie mógłby zrobić w młodości, pochłonięty budowaniem kariery.
Prowadzący "Familiady" nie ukrywa też, że świadomie stara się nie rozpieszczać córki. Uważa, że nauka pracy i wartości takich jak skromność i pokora są kluczowe dla jej prawidłowego rozwoju. "Wtedy nie ma marzeń" - mówi o nadmiernym rozpieszczaniu dzieci. "Trzeba dawkować dziecku przyjemności" - dodaje.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "W dniu pogrzebu mojego męża byłam szczęśliwa": Zostałam młodą wdową z pieniądzami. Teraz mogę zacząć życie od nowa
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Przed odejściem Stanisława Ryster odmówiła pomocy medycznej. Lekarze byli bezradni