Jak przypomina portal "Super Express", 27-letnia Katarzyna zmarła po zabiegu cesarskiego cięcia. Najszczęśliwszy dzień w życiu rodziny Kożuchowskich zmienił się w ogromną tragedię. Para na co dzień mieszkała w Szwecji. Przyjechali na wakacje do Polski, odwiedzić swoich bliskich. Kiedy zaczęła się akcja porodowa, zgłosili się do kołobrzeskiego szpitala. Po porodzie Kasia miała jeszcze okazję zobaczyć synka i go nakarmić. Niestety to były ostatnie chwile Wiktorka z mamą. Więcej nie będzie.

Mały chłopiec stracił swoją mamę

Paweł i Kasia na co dzień mieszkali w Szwecji. Przyjechali na wakacje do bliskich. Wtedy zaczęła się akcja porodowa. Para zgłosiła się do kołobrzeskiego szpitala, gdzie lekarze zdecydowali o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia u 27-letniej kobiety. Rodzina nie spodziewał się, że najszczęśliwszy dzień w życiu skończy się dramatem.

Para zdążyła jeszcze zrobić zdjęcie Kasi i jej synkowi. Było to ich pierwsze i zarazem ostatnie wspólne zdjęcie. Później stan kobiety mocno się pogorszył. Kobieta trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej. Przeszła sześć zabiegów, ale ostatecznie 28 dni od zabiegu cesarskiego cięcia, kobieta zmarła.

"Kasia bardzo chciała żyć, walczyła, tak dzielnie walczyła... tak bardzo chciała żyć dla Wiktorka. Udało jej się wygrać z sepsą. Niestety, moczowód uszkodzony w trakcie cesarskiego cięcia doprowadził do sepsy bakteryjnej, która pokonała moją żonę" - powiedział mąż zmarłej w rozmowie z "Super Expressem".

Ciężarna kobieta/YouTube @Mamotoja
Ciężarna kobieta/YouTube @Mamotoja
Ciężarna kobieta/YouTube @Mamotoja

Mąż zmarłej 27-latki nie ma wątpliwości, doszło do błędu lekarskiego

Paweł Kożuchowski nie ma wątpliwości, że do śmierci jego żony przyczynił się błąd lekarzy przeprowadzających zabieg cesarskiego cięcia. W epikryzie zawierającej cały przebieg leczenia 27-latki pojawiła się informacja o tym, że w trakcie zabiegu doszło nie tylko do przecięcia moczowodu, ale także tętnicy biodrowej.

Matka Pawła, pani Stanisława wspiera syna w tym trudnym czasie. We wrześniu teściowa zmarłej zgłosiła sprawę do Rzecznika Praw Pacjenta. Kobieta wskazuje, że szpital nie udziela im żadnych informacji, ani nie przeprasza. "Poszli urodzić dziecko, a wyszli z trumną" - powiedziała pani Stanisława.

Szpital/Youtube @Warszawa
Szpital/Youtube @Warszawa
Szpital/Youtube @Warszawa

Sprawę bada prokuratura, która zabezpieczyła całą dokumentację medyczną, a także zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok.

Jeśli pojawią się nowe informacje w sprawie, z pewnością was o tym poinformujemy.

To też może cię zainteresować: Tego po Piotrze Żyle chyba nie spodziewał się nikt. Skoczek po raz kolejny zaskoczył swoich sympatyków

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Takich scen w "Pytaniu na śniadanie" nie było od dawna. Nad sytuacją próbowała zapanować Małgorzata Tomaszewska i zaproszony gość

O tym się mówi: Kapłan zabrał głos na temat zniczy. Duchowny wskazuje, które lampiony nigdy nie powinny znaleźć się na grobach naszych bliskich