Jak przypomina portal "Pomponik", programy na żywo rządzą się swoimi prawami. Jeśli dojdzie do wpadki, nie da się jej wyciąć. Po raz kolejny przekonali się o tym prowadzący program "Pytanie na śniadanie". Małgorzata Tomaszewska wyraźnie nie wiedziała, jak zareagować na to, co się działo na oczach nas wszystkich. Co się dokładnie stało?
Małgorzata Tomaszewska nie miała pojęcia, co zrobić
Aleksander Sikora i Małgorzata Tomaszewska z pewnością zapamiętają na długo to, co wydarzyło się ostatnio w studio "Pytania na śniadanie". Gośćmi odcinka byli Kaja Kalwoda-Rosa, która prowadzi hodowlę psów rasy Chihuahua oraz psi behawiorysta Paweł Lachowicz. Rozmowa dotyczyła przebodźcowania naszych czworonożnych pupili.
Rozmowa, która miała mieć charakter teoretyczny, dość niespodziewanie przerodziła się w praktyczną demonstrację i to raczej w sposób niezamierzony.
"Wzięliśmy je do studia telewizyjnego, które jest absolutnie niepsie. Tutaj jest tak dużo rzeczy, tyle nowych osób, nowe światło, siedzimy na sofie w bardzo bliskiej odległości... Do tego trzeba się przyzwyczaić, a nie każdy to potrafi. Nawet widać, że jedni nasi goście radzą sobie z tym lepiej, inni zdecydowanie gorzej" - stwierdził behawiorysta.
Zrobiło się gorąco
Niestety radość gościa była przedwczesna. Niespodziewanie na planie pojawił się pies jednego z kamerzystów. Czworonóg postanowił się poprzechadzać po planie, co wywołało natychmiastową reakcję ze strony piesków Chihuahua. Psiaki zaczęły głośno szczekać i się wyrywać. Nawet doświadczony behawiorysta nie był w stanie zapanować nad sytuacją.
Z pomocą ruszyła Małgorzata Tomaszewska, jednak i ona nie osiągnęła sukcesu. Dopiero Sikorze udało się odprowadzić psa Hopsa na jego miejsce i czworonożni goście powoli się uspokoili.
Co sądzicie o całej sytuacji?
To też może cię zainteresować: Po ostatnim pożegnaniu członka zespołu Bajm pojawiło się wiele zaskakujących komentarzy. Coraz więcej opinii o tym, co zrobiła Beata Kozidrak
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sąsiedzi Katarzyny Cichopek alarmują. Sytuacja robi się coraz trudniejsza. O co dokładnie chodzi
O tym się mówi: Do niecodziennych scen doszło w "Dzień dobry TVN". Marcin Prokop niespodziewanie na kolana. Co dokładnie się wydarzyło