Jak podaje portal "Interia", menadżerka Justyny Kowalczyk-Tekieli wydała oficjalne oświadczenie dotyczące dramatycznych wydarzeń w Szwajcarii. Kobieta potwierdziła śmierć Kacpra Tekieli. Poinformowała także, że rodzina alpinisty nie zdecyduje się na szerszy komentarz. Pojawił się również komentarz ze strony szwajcarskiej prokuratury, która bada przyczyny tragedii.

Dramat na Jungfrau

Menadżerka Justyny Kowalczyk-Tekieli zapytana przez norweskie media o śmierć męża biegaczki narciarskiej, wydała krótkie oświadczenie, w którym oświadczyła, że Kacper Tekieli nie żyje. Małgorzata Ziemba dodała również, że rodzina na ten moment nie zamierza wydawać bardziej szczegółowego komentarza w sprawie.

Postępowanie prowadzi również szwajcarska prokuratura. Z informacji przekazanych przez śledczych z Oberlandu, wynika, że mężczyzna wybrał się na samotną wędrówkę na szczyt Jungfrau. W trakcie zjazdu ze szczytu miało dojść do podcięcia niewielkiej lawiny, z którą Kacper Tekieli spadł z wysokości 1200 metrów.

"To wysokość, po upadku, z której zazwyczaj z człowieka niewiele zostaje, ale w tym wypadku ciało było w stanie, pozwalającym na identyfikację. Oznacza to, że poduszka śnieżna była głęboka" - przekazuje ustalenia śledczych portal "Interia".

Poruszające pożegnanie

W swoich mediach społecznościowych Justyna Kowalczyk zamieściła prawdopodobnie ostatnie zdjęcie Kacpra Tekieli. Fotografia została wykonana na szczycie Jungfrau. W komentarzu Justyna Kowalczyk udostępniła treść ostatnich wiadomości, jakie wymieniła z mężem.

Do Justyny Kowalczyk płyną kondolencje od jej fanów, sympatyków, gwiazd, a także od jej byłych rywalek.

To też może cię zainteresować: Smutne wieści dla wszystkich fanów kultowej sagi. Nie ma wśród nas jednej z największych gwiazd produkcji. Aktor miał tylko 58 lat

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Córka Kasi Cichopek i Marcina Hakiela przystąpiła do Pierwszej Komunii. Maciej Kurzajewski zdobył się na wyjątkowy gest wobec tancerza. Co zrobił

O tym się mówi: Sny o bliskich zmarłych potrafią wywołać duży niepokój. Znany z Tik Toka ksiądz wyjaśnia, co mogą znaczyć