Tak się właśnie dzieje, gdy zdecydujemy się na podłączenie do miejskich źródeł ogrzewania, które uruchamiane są podczas tak zwanego sezonu grzewczego. Jak się okazuje, kaloryfery w mieszkaniach w Polsce wciąż są zimne, a ludzie marzną pod własnym dachem.
Bezradni mieszkańcy wielu spółdzielni narzekają na niskie temperatury
Nie jest tajemnicą, że rozpoczęcie sezonu grzewczego zależy od decyzji włodarzy spółdzielni mieszkaniowych. Lokale podłączone do miejskiego ogrzewania, muszą poczekać na ciepłe kaloryfery, do rozpoczęcia się sezonu grzewczego, które następuje o różnych porach w każdej ze spółdzielni.
Zależne jest to od decyzji spółdzielni, a także od kilku innych czynników. Może się zdarzyć tak, że na wnioski zmarzniętych mieszkańców, włączane jest ogrzewanie, albo gdy temperatura na zewnątrz spada na tyle, że w mieszkaniach spada temperatura poniżej minimalnych 20 stopni Celsjusza w pokojach i 24 stopni Celsjusza w łazienkach.
To jednak może zostać zakłócone unijnymi pomysłami na oszczędności energetyczne, wedle których będziemy karani za osiąganie w mieszkaniach i domach temperatury powyżej 19 stopni Celsjusza. Ponadto należy pamiętać, że wielu woli odczekać dłużej, zanim włączą ogrzewanie, gdyż według zapowiedzi rządzących, nadchodzący sezon grzewczy ma być złodziejsko drogi. Wielu będzie wolało mieszkać z grzybem na ścianach i wydać pieniądze na leki, niż postarać się o rozsądne ogrzewanie.
Są jednak tacy, którzy nie zgadzają się na cudze decydowanie o tym, czy mamy marznąć we własnych domach - Trzęsę się z zimna, gdy wychodzę z wanny. Nie powinno tak być! - grzmi jedna z mieszkanek Torunia.
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Krystyna Loska przyłapana. To z pewnością uciszy plotki na temat pogarszającego się stanu zdrowia legendy TVP
O tym się mówi: Największe sieci handlowe wydały oświadczenia w sprawie cukru. Czy mamy powody do obaw