Niestety takie podejście bardzo często kosztuje pacjentów ogrom stresu i narażenie zdrowia, a konsekwencje podejmowanych często odgórnie decyzji ponosi niższy personel medyczny. Jak się okazuje, Najwyższa Izba Kontroli wciąż ma pełne ręce roboty, gdyż po takiej fortunie, jaką rząd przeznaczył na służbę zdrowia podczas trwania pandemicznych zawirowań oraz ze środków unijnych, trzeba sprawdzić, w jaki sposób zostały spożytkowane te niemałe środki finansowe.

Konieczność spożytkowania środków publicznych w całości presją do kupienia aparatur bez upewnienia się, czy będą one optymalnie używane

W wielu placówkach medycznych w całej Polsce wprowadzone na czas pandemii zmiany i modyfikacje w organizacji pracy i infrastrukturze, mocno nadszarpnęły jakość pracy, reputację przedstawicieli służby zdrowia, a przede wszystkim pokazały, jak potrafią zarządzać dyrektorzy owych placówek.

W wyniku dochodzenia i kontroli placówek medycznych, NIK ustalił na przykład, że angiograf będący sprzętem wysokospecjalistycznym nieużywany był przez pięć długich miesięcy, gdyż według podań Interii, pracownicy tłumaczyli ten stan rzeczy przegryzionymi przez szczury kablami, a konkretniej kosztami naprawy szacowanymi na 983 zł.

Poza jawnymi naruszeniami przez dyrektorów szpitali zasad udzielania dodatków z okazji ewentualnego kontaktu z osobą zakażoną, Najwyższa Izba Kontroli przyglądając się 17 placówkom medycznym, doszła do wniosku, że środki publiczne przeznaczone na wyposażenie w wysokospecjalistyczny sprzęt medyczny zostały roztrwonione niegospodarnym planowaniem zakupów, a co gorsza nie wykorzystywaniem w pełni potencjału tak wyspecjalizowanych sprzętów i aparatur z powodu opieszałości w organizacji diagnostyki medycznej i usług.

Wygląda na to, że w białostockiej placówce udzielono pomocy diagnostycznej drastycznie mniejszej ilości pacjentów, niż w prawidłowo funkcjonującym w szpitalu. Pomimo znacznego rozszerzenia możliwości diagnostycznych dzięki zakupom wyposażenia, według ustaleń NIK były one podejmowane na szybko, bez specjalnego zbadania aktualnych potrzeb pacjentów, a przede wszystkim nie wzięto pod uwagę faktu, że Narodowy Fundusz Zdrowia odmawiał zakontraktowania rozszerzeń zakresu diagnostycznych usług, co zaowocowało miernym wykorzystaniem drogich aparatur przez około 60% placówek medycznych poddanych kontroli - Decyzje o zakupie podejmowane były często ad hoc, bez rzetelnego rozpoznania potrzeb pacjentów i pomimo braku zainteresowania NFZ zakontraktowaniem rozszerzonego zakresu usług" - zwraca uwagę NIK i wylicza, że w prawie 60 proc. z kontrolowanych podmiotów leczniczych "nie zapewniono optymalnego wykorzystania zakupionej wysokospecjalistycznej aparatury medycznej w procesie udzielania świadczeń medycznych - informuje NIK.


źródło: YouTube/BIA24.PL

O tym się mówi: Seniorka zmuszona przez urząd do dopełniania niedorzecznych formalności. Chcą wiedzieć, czy nadal żyje

Zerknij: Zachodnie państwa postanowiły nałożyć kolejne sankcje na Rosjan. Wśród znanych osób nimi objętych znaleźli się Alina Kabajewa czy patriarcha Moskwy