Jak informuje portal "O2", w środę 23 sierpnia w wieku 78 lat zmarła Hersha Parady. Aktorka zaskarbiła sobie sympatię widzów na całym świecie rolą Alice Garvey w "Domku na prerii". Artystka zmagała się z guzem mózgu. Ostatecznie przegrała walkę z chorobą.
Nie żyje Hersha Parady
Hersha Parady zmarła w środę 23 sierpnia w posiadłości należącej do jej syna Jonathana Peveralla. Syn gwiazdy potwierdził tę smutną informację w rozmowie z dziennikarzami "The Hollywood Reporter". Aktorka w ostatnim czasie toczyła walkę o życie po tym, jak potwierdzono u niej guza mózgu.
Syn gwiazdy zdradził, że jego matka cierpiała na oponiaka. Założono nawet specjalną zbiórkę na stronie "Go Fund Me", aby pokryć ogromne koszty leczenia guza. Na początku 2023 roku Peverall zdecydował się zabrać matkę do siebie, bo jej stan zaczął się pogarszać.
W ostatnim czasie u aktorki potwierdzono zapalenie płuc. Niedługo potem artystka zmarła.
Kim była Hersha Parady?
Hersha Parady przyszła na świat 25 maja 1945 roku jako Betty Sandhoff w miejscowości Berea (Ohio, USA). Już jako 14-letnia dziewczyna zaczęła grywać w przedstawieniach teatralnych. Następnie dostała angaż w "Tramwaju zwanym pożądaniem", w którym występowała u boku Jona Woighta.
Karierę telewizyjną rozpoczęła od epizodów w "Mannix" i "Bearcats!". W 1977 roku dostała rolę Alice Garvey w serialu "Domek na Prerii". W postać tę wcielała się do 1980 roku. Grana przez nią bohaterka zginęła w pożarze. Później praktycznie nie pojawiała się na srebrnym ekranie.
Prywatnie była żoną producenta Jona Peveralla, z którym doczekała się jednego syna.
Rodzinie, bliskim i przyjaciołom Hershy Parady składamy wyrazy współczucia.
To też może cię zainteresować: Anna Mucha podziękowała za gratulacje, jakie do niej popłynęły na wieść o ślubie. Przy okazji potwierdziła podejrzenia części internautów
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Anna Cieślak i Edward Miszczak mają powody do świętowania. Przy okazji dyrektor programowy Polsatu zdradził jeden z sekretów swojego małżeństwa
O tym się mówi: Duchowny nie gryzł się w język, mówiąc o Jerzym Owsiaku. Oberwało się nie tylko dyrygentowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy