Mark Steven Dobies – aktor znany widzom z seriali „Guiding Light” i „One Life to Live” – zmarł niespodziewanie 11 marca 2025 roku. Miał zaledwie 65 lat. Wiadomość o jego śmierci została podana do publicznej wiadomości dopiero osiem dni później, co tylko spotęgowało zaskoczenie i smutek fanów.

Choć nie był wielką hollywoodzką gwiazdą, Mark zapisał się w pamięci wielu jako człowiek pełen pasji, skromności i niezwykłego ciepła. Jego ekranowa charyzma sprawiała, że nawet drugoplanowe role zapadały w pamięć, a prywatnie był oddanym ojcem, utalentowanym sportowcem i przyjacielem, który zostawiał po sobie ślad – nie tylko w świecie aktorstwa.

– Mark przeżył życie pełne pasji, wytrwałości i miłości – przekazała jego rodzina w oficjalnym komunikacie. Dla nich był kimś więcej niż tylko artystą – był sercem domu i filarem codzienności.

Jego śmierć poruszyła również tych, którzy znali go poza planem filmowym. Alan Locher, były rzecznik prasowy „Guiding Light”, w osobistym wpisie wspomniał aktora ze wzruszeniem:

– Nienawidzę dzielić się tą naprawdę smutną i nieoczekiwaną wiadomością. Mark odszedł o wiele za wcześnie. Miał tylko 65 lat.

Wspomnienie Lochera nabiera wyjątkowej intymności przez zaskakujący zbieg okoliczności – przez lata rodzina Dobiesa była sąsiadami Lochera. To codzienna bliskość, dzieci bawiące się za płotem, znajoma ulica.

– Jego dzieci i była żona, Linda, do dziś są naszymi sąsiadami – napisał Locher, podkreślając, że osobista strata miesza się tu ze wspomnieniem artysty, który przez lata był częścią jego życia – zawodowego i prywatnego.

Śmierć Marka Stevena Dobiesa to kolejne bolesne pożegnanie w świecie filmu, który w ostatnich miesiącach pożegnał również Felicjana Andrzejczaka i Stanisława Głowacza. Początek 2025 roku przynosi bolesną refleksję nad przemijaniem – także tych, którzy przez ekran byli z nami niemal codziennie.

Jego uśmiech, energia i skromność zostaną w pamięci na długo. Takim go zapamiętają – sąsiedzi, przyjaciele, fani. I wszyscy, których poruszył, nawet jeśli tylko na chwilę – na ekranie.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Zostawiłam męża dla kochanka": Dopiero później zrozumiałam, jaki popełniłam błąd

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Krzysztof Jackowski niepokoi nową wizją. Jedna decyzja może zadecydować o wszystkim