Przez ostatnie lata moje życie kręciło się wokół niej. Moja matka, kiedyś silna i niezależna kobieta, stopniowo traciła siły, aż w końcu stała się całkowicie zależna ode mnie.

Byłam przy niej dzień i noc. To ja zmieniałam jej pościel, karmiłam ją, podawałam leki, zabierałam do lekarzy, znosiłam jej humory, kiedy choroba odbierała jej cierpliwość. To ja rezygnowałam z własnego życia, z marzeń, z odpoczynku, by każdego dnia być przy niej.

A on?

Mój brat.

Pojawiał się raz na kilka miesięcy, z bukietem kwiatów i pudełkiem czekoladek. Uśmiechał się, opowiadał, jak to ma dużo pracy, jak jest zmęczony, ale oczywiście myśli o mamie. Siadał przy niej na chwilę, robił kilka zdjęć do pochwalenia się znajomym, po czym z ulgą opuszczał ten dom, ten obowiązek, to ciężkie brzemię, które niosłam tylko ja.

I nie narzekałam.

Naprawdę nie narzekałam.

Bo kochałam matkę. Bo czułam, że tak trzeba.

Aż do dnia, w którym umarła.

Stałam w kancelarii notarialnej, wciąż oszołomiona jej odejściem, kiedy prawnik odczytywał testament.

— Cały majątek, w tym dom i oszczędności, został przepisany na syna, Jana.

Zamarłam.

— Przepraszam, co? — zapytałam, choć doskonale usłyszałam każde słowo.

Notariusz nawet nie podniósł wzroku znad dokumentów.

— Pani matka podjęła taką decyzję. Spisała testament kilka lat temu.

Spojrzałam na mojego brata.

Nie wyglądał na zdziwionego.

Nie wyglądał na winnego.

Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, jakby już od dawna wiedział, co się wydarzy.

— Przecież to niemożliwe — wyszeptałam. — To ja się nią opiekowałam! To ja przy niej byłam!

— Mama uznała, że tak będzie sprawiedliwie — rzucił Jan, wzruszając ramionami.

Sprawiedliwie.

Słowo odbiło się echem w mojej głowie, pełnej wspomnień o nieprzespanych nocach, o chwilach, gdy sama ledwo stałam na nogach, ale musiałam wstawać, bo matka mnie potrzebowała.

A teraz okazało się, że byłam dla niej tylko pielęgniarką.

Nie córką.

Nie dziedziczką.

Tylko służącą.

Spojrzałam na brata po raz ostatni i wtedy już wiedziałam, że nie chcę niczego.

Ani domu.

Ani pieniędzy.

Ani wspomnień o kobiecie, która oddała wszystko komuś, kto tylko udawał, że jej zależy.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja córka wyrzekła się mnie dla bogatego męża": Teraz, gdy ją porzucił, błaga o pomoc

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zenek Martyniuk nie kryje wzruszenie. Poszło o córeczkę Daniela Martyniuka