Stałem w salonie, zaciskając dłonie w pięści, patrząc na moją żonę, która beznamiętnie wertowała jakieś dokumenty. Była spokojna, jakby rozmawiała o czymś zupełnie normalnym, jak o nowym kolorze ścian czy planach na wakacje.
— To najlepsze rozwiązanie, Paweł — powiedziała, nawet na mnie nie patrząc. — Przecież widzisz, że twoi rodzice już sobie nie radzą.
Czułem, jak krew pulsuje mi w skroniach.
— Nie radzą sobie? To moi rodzice, Magda! Oni mnie wychowali, opiekowali się mną całe życie. A teraz chcesz ich po prostu… oddać? Jak zużyte meble?
Westchnęła, jakby miała do czynienia z nierozsądnym dzieckiem.
— Nie przesadzaj. To nie tak, że wyrzucamy ich na bruk. Dom opieki to dobre miejsce. Tam będą mieli profesjonalną opiekę, rehabilitację, wszystko, czego potrzebują.
— Ale oni nie chcą tam iść!
— Bo są uparci! — podniosła głos, a w jej oczach błysnął gniew. — Myślisz, że mnie to cieszy? Że chcę się kłócić? Ale nie możemy całego życia podporządkować twoim rodzicom!
Wiedziałem, że dla niej to kwestia czystej kalkulacji. Jeśli moi rodzice trafią do domu opieki, ich mieszkanie można sprzedać. Duże, przestronne, w dobrej lokalizacji – warte fortunę. A my? Moglibyśmy spłacić kredyt, kupić nowy samochód, żyć wygodniej.
Ale jak mogłem im to zrobić?
Matka całe życie dbała o mnie, poświęcała się, nigdy nie myślała o sobie. Ojciec… Choć surowy, był człowiekiem, na którego zawsze mogłem liczyć. I teraz miałem im powiedzieć, że ich własny syn nie chce ich w ich własnym domu?
Usiadłem ciężko na kanapie, chowając twarz w dłoniach.
— Nie mogę tego zrobić, Magda.
— Więc chcesz, żebyśmy opiekowali się nimi do końca życia? Zmieniali im pieluchy, jeździli z nimi do lekarzy, pilnowali, żeby nie wyszli z domu i się nie zgubili?
— Jeśli trzeba…
— Jesteś naiwny — powiedziała zimno. — Zostaniesz z tym sam, bo ja nie zamierzam rezygnować z własnego życia.
Patrzyłem na nią i nagle zrozumiałem, że między nami pojawiła się przepaść, której już nie da się zasypać.
Dla mnie to byli moi rodzice.
Dla niej – tylko przeszkoda.
A ja miałem dokonać wyboru, który złamie albo ich serca, albo moje własne.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mój mąż był despotą": Po jego odejściu odetchnęłam, ale nasza córka zamieniła moje życie w piekło
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Nasza synowa ciągle wyciąga od nas pieniądze": Wnuczka niby zawsze czegoś potrzebuje, ale nigdy niczego nie ma