Kiedy moja córka oświadczyła mi, że zamierza się rozwieść, poczułam ulgę, ale i niepokój. Małżeństwo z Markiem od samego początku wydawało się trudne. On miał za sobą poprzedni związek, dzieci z tamtego małżeństwa, i przez lata wydawało się, że życie w tej patchworkowej rodzinie powoli ją wyniszcza. Zawsze wierzyłam, że kiedyś zawalczy o siebie, o swoją przyszłość. Ale to, co usłyszałam, przerosło moje wyobrażenia.


Rozwód nigdy nie jest łatwy, ale byłam przekonana, że córka przynajmniej powalczy o to, co jej się należy. Mają przecież wspólny dom, oszczędności, samochód – wszystko, co budowali razem przez te lata. Ale ona miała inne plany.


– Mamo, nie chcę nic od niego, – powiedziała mi spokojnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. – Chcę tylko dzieci. I to nie tylko nasze. Chcę opiekować się również jego dziećmi z pierwszego małżeństwa.


Zamarłam. Jak mogła tak mówić? Zamiast walczyć o siebie, o swój majątek, ona postanowiła zrezygnować ze wszystkiego, by zająć się nie tylko swoimi dziećmi, ale i dziećmi Marka z poprzedniego małżeństwa? Nie mogłam tego zrozumieć.

– Jak to? Przecież to nie twoje dzieci, – wykrztusiłam, czując, że coś we mnie pęka. – Dlaczego miałabyś się nimi zajmować? Przecież to jego obowiązek, a ty masz prawo do swojego życia, do tego, co razem stworzyliście.


Spojrzała na mnie z determinacją, której nigdy wcześniej nie widziałam.


– Bo to są dzieci, mamo. One nie są winne temu, że ich ojciec nie umie być odpowiedzialny. – Jej głos był spokojny, ale pełen emocji. – Jeśli ja ich nie wezmę, kto się nimi zajmie?


Nie mogłam tego zrozumieć. Byłam przekonana, że rozwód to moment, w którym wreszcie zadba o siebie, że zacznie nowe życie, wolne od problemów Marka, od jego przeszłości. A teraz słyszałam, że moja córka zamierza poświęcić się jeszcze bardziej – nie tylko dla swoich dzieci, ale dla wszystkich dzieci Marka.


– Ale przecież on ma swoje pieniądze, dom... masz prawo do tego, co razem stworzyliście, – próbowałam przekonać ją, czując, jak rośnie we mnie złość. – Nie możesz wszystkiego zostawić tylko po to, by zajmować się jego dziećmi. To jego problem, nie twój.


Ale ona nie chciała słuchać.


– Mamo, pieniądze mnie nie interesują. – Jej odpowiedź była ostateczna. – Chcę, żeby te dzieci miały dom, żeby nie cierpiały przez błędy swoich rodziców. To wystarczy.


Czułam, jak coś we mnie pęka. Całe życie starałam się ją nauczyć, że trzeba walczyć o swoje, że trzeba dbać o siebie, nie pozwalać, by inni nas wykorzystali. A teraz ona stawała przede mną, gotowa poświęcić swoje życie, swoje marzenia i swoją przyszłość dla dzieci, które nie były nawet jej własnymi.


– Ale dlaczego? Dlaczego to robisz? – zapytałam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – Zostawi wszystko, a co zostanie dla ciebie?


Spojrzała na mnie z tym swoim spokojem, który nie mieścił mi się w głowie.


– Bo wiem, że to jest właściwe. – Odpowiedziała z przekonaniem. – Marek może zostawić wszystko i odejść, ale ja nie mogę. Dzieci mnie potrzebują, a ja nie mogę ich zawieść.


Słuchałam jej, ale nie mogłam tego pojąć. Moja córka, która zawsze była tak rozsądna, teraz postanowiła poświęcić się dla dzieci, które nie były jej. Zamiast walczyć o swoje, postanowiła walczyć za innych. Zamiast odebrać to, co jej się należało, postanowiła oddać wszystko, by dzieci miały spokojne życie.


Nie mogłam tego zaakceptować. Ale widziałam, że jej decyzja jest ostateczna. I wiedziałam, że nic, co powiem, nie zmieni jej zdania. Moja córka wybrała swoją drogę, której nigdy nie zrozumiem.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mąż mnie zostawił dla młodej kochanki po 40 latach małżeństwa": Zrobił tak, że dzieci stanęły po jego stronie


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Przerażające sceny z udziałem karawanu w centrum miasta. Rodzina jest załamana