Jeśli dźwięk przedostał się przez ustawienie "Nie przeszkadzać", musieli to być jej rodzice.
- Tak, halo! Czy coś się stało? - Śpisz? O 10:00 rano? - Mamo, to mój wolny dzień! Co się stało? - Tata i ja pomyśleliśmy o tym i zdecydowaliśmy, że będzie nam wygodnie mieszkać w mieście. Świeże powietrze i cisza są świetne, ale miasto to przede wszystkim wygoda. Więc przygotuj się. Musimy być u ciebie w poniedziałek. - Czekaj! Chcecie przyjechać tutaj, do mojego mieszkania? - Gdzie indziej?! Nie zapominaj, że daliśmy ci nasze pieniądze na zakup tego mieszkania! - Po pierwsze, tylko połowę. Po drugie, mówiłam ci sto razy, że jestem ci za to wdzięczna, ale to moje mieszkanie. - Sonia, nie zachowuj się jak maltretowane dziecko. Spodoba ci się w domu. Jest ciszej i bliżej do pracy. Lubisz tu mieszkać, prawda?
Sonia odetchnęła zmęczona. Co roku jest tak samo. Przestała walczyć dawno temu. W porządku, niech będzie po twojemu. Dobrze dla ciebie. - Dobrze dla ciebie. W takim razie przyjedziemy jutro z naszymi rzeczami. Sonia przeprowadziła się do domu rodziców, a oni do jej mieszkania. Było to dla niej naprawdę wygodniejsze — miała bliżej do pracy, nikt nie wtrącał się w jej życie tak, jak chciała.
Owszem, zimą musiałaby pracować ciężej, ale była jesień i nie chciała myśleć o zimowych trudnościach. W październiku jej rodzice zadzwonili z wiadomością: "Bartek przyjeżdża! Ze swoją rodziną! Przywiezie nam wnuki — cieszę się!"
Starszy brat zawsze był stawiany Soni za wzór — świetna praca, rodzina, dzieci — wszystko to, czego ona nie miała. A teraz jest już pewne, że Bartek wrócił z kolejnej podróży. Po prostu podrzuci wnuki rodzicom i wyjedzie z żoną gdzieś dalej
— Tak czy inaczej, musimy wejść do środka. Na dwa tygodnie. Z wnukami, wiesz, będzie nam ciasno w mieszkaniu. Więc przygotuj się na powrót do domu! - Nie mogę. Już się z tym oswoiłam. Umówiliśmy się do wiosny. Więc zostaję tutaj — Nie wygłupiaj się! - powiedział surowo ojciec. - Zlituj się nade mną i moją matką — nie możemy zostać w mieszkaniu z dwójką bachorów.
Sonia była przygnębiona, ale nie miała siły się opierać. Spakowała swoje nieliczne rzeczy i trzy dni później przeprowadziła się z powrotem do swojego mieszkania, ale nie widziała Bartka, bo już wyjechał. Tym razem z jakiegoś powodu był bez swojej super żony. Dziewczyna dotarła do mieszkania i nie rozpoznała go. Nie, wszystko było na swoim miejscu. Tylko poprzestawiane. Wyglądało to tak, jakby nie było sprzątane od tygodni. Ale nie chciała wnosić oskarżeń przeciwko swoim rodzicom.
Po prawie trzech tygodniach mieszkania Sonia otrzymała kolejne wytyczne: "Bartek przyjedzie i zabierze dzieci. Nudzi nam się tutaj. Chodź, szykujmy się, musimy być w mieście. Ku zaskoczeniu ojca i matki, Sonia nawet się nie sprzeciwiła. Spokojnie się zgodziła, prosząc tylko o trzy dni na spakowanie się. Kiedy nadszedł czas przeprowadzki, rodzice z wieloma rzeczami próbowali otworzyć drzwi mieszkania córki. Zaskoczeni, że klucz nie pasował, zadzwonili do Sonii: - Nie wiem, co jest nie tak z twoimi kluczami. Może pomyliłaś klucze. Spróbuj zadzwonić. Co? Jesteś w domu? Jestem w pracy. Ale spróbuj. Nie zdając sobie z tego sprawy, ojciec zadzwonił do drzwi. Był zaskoczony, widząc młodego mężczyznę w drzwiach.
Młodzieniec upewnił się, że ma do czynienia z rodzicami Soni, wręczył im kopertę i zatrzasnął drzwi. W kopercie była krótka informacja o wynajęciu mężczyźnie mieszkania, więc nie będą mogli więcej niepokoić jej ciągłymi przeprowadzkami.
O tym się mówi: Wojciech Szczęsny oficjalnie w Barcelonie. Tak zareagowali na to kibice