Zobaczyłem małego chłopca siedzącego na ławce i żującego coś. Wtedy zastanawiałem się, co taki mały chłopiec robi tutaj sam. Może jego mama wyszła i kazała mu tu na nią czekać, ale był już wieczór, a chłopiec nadal siedział sam. Podszedłem do niego, ponieważ mój dzień pracy się skończył i musiałem wracać do domu, ale było mi żal tego chłopca.
Kiedy do niego podszedłem, spojrzał na mnie wielkimi szarymi oczami pełnymi łez. Zapytałem go, dlaczego siedzi tu sam przez cały dzień. A on wziął mnie za rękę i powiedział, że się boi, że się zgubił. Jego matka poszła kupić bilety i się zgubiła, pewnie płakała i szukała syna.
Zabrałem chłopca i pojechaliśmy z nim na posterunek policji. Tam jednak powiedziano nam, że nie otrzymali żadnego zgłoszenia o zaginięciu dziecka. Chłopiec powiedział mi, że ma na imię Paweł i że on i jego matka jadą odwiedzić swoich krewnych.
Nie mogłem zostawić go samego na stacji kolejowej, więc zabrałem go do domu. Następnego ranka otrzymałem telefon od oficera policji okręgowej, który powiedział, że matka chłopca została odnaleziona. Okazało się, że wyjechała sama na wakacje do ciepłego kraju. Nie potrzebowała syna, ale nie mogła oddać go do sierocińca, więc postanowiła zostawić go w miejscu publicznym.
Byłem zszokowany, nie mogłem zatrzymać dziecka u siebie, warunki mieszkaniowe na to nie pozwalały. Pracownicy wysłali go do sierocińca. Bardzo często odwiedzałem chłopca, przynosiłem mu prezenty, mówiłem, że wkrótce wszystko będzie dobrze. Pewnego razu do sierocińca przyszła para, która wybierała dla siebie dziecko. Spotkałem ich przy ogrodzeniu i opowiedziałem im o Pawle i jego historii.
Nie pozostali obojętni i miesiąc później, po załatwieniu wszystkich formalności, przyjechali zabrać go do domu. Wymyślili dla chłopca historię, że odnalazł się jego prawdziwy ojciec. Kiedy rozstał się z jego matką, ta zabroniła mu widywać się z synem. Ale teraz dowiedział się o sytuacji i przyjechał po syna. Pawełek nie mógł się przyzwyczaić do tego, że ma teraz inną mamę i innego tatę. Wtedy zadzwonili do mnie i zaprosili mnie do siebie. Przyjechałem z przyjemnością, wyjaśniłem wszystko, a on przytulił mnie i powiedział, że teraz wszystko rozumie.
Od tego czasu Paweł myślał, że jestem jego własnym dziadkiem. Dla nas wszystkich zaczęło się nowe życie. W weekendy wszyscy spotykaliśmy się jako rodzina. Widziałem, jak bardzo nowi rodzice go kochają, i nie mogłem przestać się cieszyć, że los dał mu taką szansę.
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Teściowa domaga się, abyśmy poczekali z dzieckiem": Musimy wychowywać syna mojej szwagierki, która nie ma męża
O tym się mówi: "Dzień dobry TVN" pokazało nową gwiazdę. Internauci nie kryją zachwytu. "Doczekaliśmy się"