W rzeczywistości wynajmujemy je i spłacamy kredyt hipoteczny, a moja matka chciała, aby mój brat mieszkał tam za darmo. Mój tata zmarł, gdy mój młodszy brat Sławek właśnie zaczął pierwszą klasę, a ja byłam już w piątej klasie.
Kochałam tatę i trudno mi było poradzić sobie z jego stratą, ale z jakiegoś powodu mama zdecydowała, że to Sławek będzie miał najtrudniej. Otoczyła chłopca uwagą i troską, która moim zdaniem była przesadna.
Mój brat nie pomagał w sprzątaniu domu, ponieważ był za młody, i dostawał smakołyki, znowu dlatego, że był młodszy. Moja matka zaczęła uważać mnie za bardzo dorosłą i odpowiednio mnie traktowała. Dużo ode mnie wymagano, a mój brat był rozpieszczany. Dla mojej matki zawsze był młodszy i potrzebował ciągłej pomocy. Po szkole poszłam na studia, chociaż moja matka nalegała, abym poczekała ze studiowaniem. "Potrzebuję pomocy, jestem już wyczerpana i mam twojego brata do wychowania. Nie możesz być taka samolubna!" - strofowała mnie, ale zdecydowałam, że nie chcę poświęcać całego swojego życia dla dobra brata.
W końcu najpierw będzie potrzebował korepetytorów, potem będzie musiał zapłacić za uczelnię, potem będzie potrzebował pomocy z mieszkaniem i tak dalej, aż będzie bardzo stary. Czy to samolubne? Musiałam znaleźć pracę i połączyć ją ze studiami, bo nie dało się mieszkać w jednym domu z matką, która ciągle wytykała mi egoizm i niewdzięczność.
Wynajęłam pokój i jakoś się wyżywiałam, wierząc, że już wystarczająco pomogłam mamie swoją niezależnością. A potem wyszłam za mąż, kiedy byłam na ostatnim roku studiów. Mój mąż już pracował i głównie utrzymywał rodzinę.
Mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu, ponieważ nie chcieliśmy przeprowadzać się do rodziców, mimo że teściowie nalegali. "Musimy oszczędzać na własne mieszkanie" - powiedziałam mężowi, gdy po raz pierwszy dostałam dobrą pracę. Rok po tym, jak zaczęliśmy oszczędzać na mieszkanie, zmarł ojciec mojego męża. Moja teściowa bardzo to przeżyła, a potem jej siostra zaprosiła ją do siebie do Turcji i teściowa chętnie zmieniła otoczenie.
"Moglibyście się wprowadzić do mojego mieszkania, kiedy ja będę u Moniki. W ten sposób szybciej zaoszczędzicie", zasugerowała, ale odmówiliśmy. "Lepiej wynajmij mieszkanie, będziesz miała pieniądze", poradził mój mąż matce. "A my zajmiemy się lokatorami."
Zgodziłam się z moim mężem, moja teściowa jest na emeryturze i nie może sobie pozwolić na jej wydawanie. I nie może cały czas siedzieć siostrze na karku, pieniądze z wynajmu mieszkania całkiem się przydadzą.
Teściowa zgodziła się, wynajęła mieszkanie i wyjechała. My z mężem nadal oszczędzaliśmy na własne mieszkanie. Minęło pół roku, a teściowa nie zamierzała wracać. Mąż jej siostry często był w trasie, więc moja teściowa i jej siostra spędzały ze sobą dużo czasu. Z tego co wiem, matka męża nikomu tam nie przeszkadzała. Mieszkanie było wynajmowane i przynosiło dochód, który trafiał prosto do mojej teściowej.
Moja mama wiedziała o sytuacji z moją teściową, powiedziała mi o tym, kiedy zadzwoniła, żeby zapytać o zdrowie swatki. A potem nagle przyszła porozmawiać ze mną o mieszkaniu teściowej. Ani ja, ani ona nie mieliśmy z tym nic wspólnego.
"Sławek myśli o ślubie. Nie, nie ma czasu na zwłokę, dziewczyna jest już w ciąży. Mieszkają ze mną już od dwóch tygodni. Tak trudno dogadać się z tą jego narzeczoną, że nie mam siły. Powiesz jej jedno słowo, a ona odpowie ci dziesięcioma. Jest też leniwa, a mnie po prostu brakuje słów" - narzekała moja mama, po czym kontynuowała - "Twoja teściowa wynajmuje mieszkanie, prawda? Może mogłaby wynająć je twojemu bratu po specjalnej cenie? Bo w dzisiejszych czasach za wynajem biorą tyle, jakby wynajmowali rezydencję. Powiedziałam mamie, że umowa z lokatorami jest na co najmniej rok, więc na razie nie będę nawet pytać. Lokatorzy są schludni, zawsze płacą na czas, więc niech sobie mieszkają. Mama westchnęła i wyszła.
Minęły trzy lata. Mój mąż i ja zaoszczędziliśmy na własny kredyt hipoteczny, a matka mojego męża nadal mieszka we Włoszech, ale nie ze swoją siostrą, ale ze swoim mężem. Tak, sześć miesięcy temu wyszła za mąż za mężczyznę, który przez te wszystkie lata zabiegał o jej uczucie.
Z oczywistych względów nie pojechaliśmy na ślub, tylko pogratulowaliśmy im przez telefon: "Raczej nie wrócę do domu, więc możesz się wprowadzić do dwupokojowego mieszkania. Wrócę za miesiąc i załatwimy wszystkie formalności na waszą cześć. Dwupokojowe mieszkanie jest oczywiście świetne, ale nasze obecne mieszkanie jest znacznie lepiej zlokalizowane. Uznaliśmy, że nadal będziemy wynajmować mieszkanie, a pieniądze przeznaczymy na spłatę kredytu hipotecznego. Po tym, jak wszystkie dokumenty zostały poprawione, a mój mąż stał się prawnym właścicielem, dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
Wiadomość była nieoczekiwana, ale przyjemna. Nie było pytania, czy urodzić, czy nie. Oczywiście, że musiałam urodzić! Kiedy poszłam do mamy podzielić się nowiną, zastałam w domu tylko ją, mój brat z żoną i dzieckiem pojechali odwiedzić teściową. Mama pogratulowała mi wiadomości o ciąży, po czym natychmiast przeszła do własnych problemów: "Czy możesz uwierzyć, że żona Sławka znowu jest w ciąży! Pytam ją, gdzie będzie rodzić, a ona mi mówi, że zapomnieli mnie zapytać! Nie, wyobrażasz sobie? Ona nie zajmuje się jednym dzieckiem, a teraz będzie dwójka. Nie wiem, jak ja to wszystko przeżyję".
Potem zapytała mnie, co się stało z moją teściową, jak sobie radzi, a ja bez zastanowienia powiedziałam jej, jak jest. "To świetnie, że zięć jest teraz właścicielem mieszkania! I tak się nie wprowadzisz, więc niech się wprowadzi Sławek z żoną, dobrze?" Była w swoim repertuarze, biedny Sławuś nie mógł sobie poradzić sam, potrzebował pomocy.
Wyjaśniłam mamie, że będziemy próbowali zamknąć hipotekę jednopokojowego mieszkania, a następnie sprzedać je i kupić większe. Wynajmowanie drugiego mieszkania to nasza poduszka finansowa i stabilne źródło dochodu. Nie będzie więc darmowego mieszkania dla mojego brata.
"W ogóle nie chcesz pomóc swojej rodzinie! Wyrosłaś na egoistkę!" - powiedziała mi matka. "Chcę pomóc mojej rodzinie. Ale tylko mojej rodzinie, nie mojemu bratu, który usiadł na szyi matki, posadził swoją żonę i dzieci na tym samym siedzeniu i udaje głowę rodziny. Ale tutaj winna jest moja matka. To ona pozwoliła sobie wejść na kark. Nie zamierzam pozwolić, by i mojej rodzinie wlazł na głowę.
Nie przegap: Z życia wzięte. "Postawiłam teściową na nogi": Jednak jestem tą złą, bo nie wypieliłam grządek
Zerknij: Pogoda znów da nam się we znaki. IMGW wydało alerty. Tu będzie najgorzej