Jego żona roześmiała się: "Co to za wiadomość? Wystarczy, już się zabawiłeś. Wakacje się skończyły, wesele się skończyło. Czas wrócić do pracy".
Jeśli mówię, że nie pójdę, to nie pójdę. Ktoś inny został już zatrudniony na moje miejsce. Złożyłem wniosek o urlop z późniejszym zwolnieniem. To wszystko. Zostaw mnie w spokoju". "Naprawdę rzuciłeś pracę? Głupcze, co ty zrobiłeś? Takiej pracy nie można znaleźć ot, tak, a on ją komuś dał. W porządku" - powiedziała moja żona pojednawczo, mając nadzieję, że to wszystko żart — "zażartowałeś, zaśmiałam się. Wstawaj, śniadanie stygnie" - "Lidka, czy ty w ogóle nie rozumiesz? Ja... nie pracuję od dzisiaj". - Czy to wszystko? Z czego będziesz żył, co? Gdybyś był na emeryturze, powiedziałbyś, że dostajesz pieniądze. Zostały ci dwa lata do emerytury. Bądź cierpliwy". - "Nie zniosę tego, umrę w pracy". - Nie, nie umrzesz. Zastanawiam się, kto będzie cię karmił przez dwa lata".
"Dzieci będą karmić. Jest ich pięcioro. Jakoś nie zostawią ojca głodnego". - "Co — Lidka sapnęła ze zdziwienia, - "O, ty jesteś potworem, chcesz wyrwać dzieciom kawałek chleba z ust? Bezwstydnik. Zamierzasz brać od dzieci pieniądze? Nie pozwolę ci, wstawaj!" - Żona szarpnęła Michała za rękaw i pociągnęła go do góry. Mąż machnął ręką, a ona poleciała z powrotem pod ścianę: "Nie gniewaj się, powiedział, nie pójdę, znasz mnie" - powiedział spokojnie i stanowczo i ponownie odwrócił się plecami do ściany. Lidka zbyt dobrze znała stanowczy i uparty charakter swojego męża.
Postanowiła zasięgnąć porady starej sąsiadki, do której wszyscy przychodzili z problemami. Opowiedziała wszystko staruszce. Ta doradziła, by zostawić męża w spokoju, bo zwariuje, albo stanie się gorsze nieszczęście. Lidka jednak nie miała zamiaru pozwolić Michałowi na rzucenie pracy.
Zwołała naradę rodzinną, zjechały się wszystkie ich dzieci z rodzinami. Każdy zaczął tłumaczyć ojcu, że mają ważne wydatki i nie dadzą rady karmić go przez dwa lata oczekiwania na emeryturę. Michał chciał już odpocząć, jednak wszyscy naciskali.
Następnego dnia Michał wrócił do pracy, tam, skąd się zwolnił, gdyż żona wciskała mu do głowy, że dzieci potrzebują jego finansowej pomocy. Poszedł do pracy, ale już z niej nie wrócił. Rozległy atak serca odebrał mu życie podczas pracy. Lidka teraz jest sama, a dzieci, które nasłała na ojca, odwiedzają ją bardzo rzadko.