Mąż wszedł do domu jak burza. Jego twarz była czerwona ze złości, a ja od razu poczułam, że coś jest nie tak. Nie zdążyłam nawet zapytać, co się stało, kiedy podniósł głos.


– Jak możesz być tak bezduszna? Moja matka od kilku dni nie jadła nic porządnego! – krzyczał, a ja zamarłam.


Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Przecież zaledwie wczoraj byłam u teściowej. Zaniosłam jej zakupy – świeży chleb, warzywa, owoce, wszystko, co lubi. Nawet posiedziałam z nią przez chwilę, rozmawiałyśmy o zwykłych sprawach. Była spokojna, jak zawsze.


– O czym ty mówisz? Byłam u niej wczoraj! Wszystko jej przyniosłam, rozmawiałyśmy – próbowałam się bronić, ale mój głos brzmiał słabo w obliczu jego wściekłości.


– To niemożliwe! Dzwoniła do mnie i mówiła, że siedzi głodna, że nikt się nią nie interesuje. Ty tylko myślisz o sobie! – wyrzucał z siebie, a każde jego słowo bolało coraz bardziej.


Starałam się zrozumieć, co się dzieje. Dlaczego teściowa tak powiedziała? Przecież widziałam ją na własne oczy, niczego jej nie brakowało. Zaczęłam zastanawiać się, czy może coś jej się pomyliło, może zapomniała, że byłam u niej. Przecież jest już w starszym wieku. Ale mąż nie chciał słuchać.


– Ty nigdy jej nie lubiłaś! Od początku mówiłem, że traktujesz ją jak ciężar! – krzyczał dalej, a ja czułam, że tracę grunt pod nogami.


– To nieprawda! Zawsze o nią dbam, ty sam prawie nigdy tam nie bywasz! – odpowiedziałam, próbując zachować spokój, ale łzy już zaczynały cisnąć mi się do oczu.


– Bo to twój obowiązek! To ty powinnaś się nią zajmować, ja mam pracę! – wrzasnął, jakby to była oczywistość, jakby całe moje życie miało kręcić się wokół jego matki.


Nie mogłam już wytrzymać. Czułam, jak narasta we mnie złość i bezsilność. Dlaczego nigdy nie widział, ile wysiłku wkładam w to, by wszystkim dogodzić? Dlaczego zawsze stawiał ją ponad nas? Zawsze jego matka była na pierwszym miejscu, a ja musiałam radzić sobie sama z naszymi problemami, naszym życiem. Nie mogłam tego dłużej znieść.


– To nie ja jestem odpowiedzialna za twoją matkę! Robię, co mogę, ale ty nigdy nie zauważasz, ile to kosztuje mnie zdrowia i czasu! A ona? Może wcale nie jest głodna, może po prostu chce więcej twojej uwagi! – wybuchnęłam, nie potrafiąc już dłużej tłumić swoich emocji.


Mąż patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu, jakby pierwszy raz usłyszał, co naprawdę czuję. Ale zamiast odpowiedzieć, odwrócił się i wyszedł. Zostałam sama, w tej ciszy, z poczuciem, że znów zostałam niezrozumiana.


Cały wieczór spędziłam, myśląc o tym, jak to wszystko się stało. Jak mogłam dojść do momentu, w którym moje starania są nic niewarte? I czy kiedykolwiek będę w stanie udźwignąć ciężar, który na mnie nałożyli?


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nie lubię swoich wnuków": Wszyscy mówią, że to niedobrze, ale nienawidzę ich matki


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Mam 56 lat i nigdy nie zostałam matką": Cieszę się z tego, a koleżanki mnie nie rozumieją