Wzięłam je z oszczędności, które przeznaczamy na kredyt hipoteczny. Nie mamy z mężem odziedziczonego mieszkania, więc musimy radzić sobie sami. Jakie jest jedyne wyjście? Tylko kredyt hipoteczny. Oszczędzamy na niego. Ustaliliśmy, że nie będziemy mieć jeszcze dzieci, kupimy mieszkanie, przyjrzymy się sytuacji finansowej i wtedy podejmiemy decyzję.
Oszczędzamy od dwóch lat, ale chcemy zaoszczędzić jak najwięcej, żeby miesięczna rata nie była wygórowana. Na razie wystarczy nam na zaliczkę na mieszkanie z jedną sypialnią. Ale jaki jest sens kupowania takiego mieszkania, jeśli planujemy mieć dzieci? Potrzebujemy co najmniej dwupokojowego mieszkania, a nasi rodzice nie mogą nam pomóc.
Tata mojego męża jest niepełnosprawny, a mama jest na emeryturze. Moja mama nadal pracuje, ale teraz płaci za czesne mojej młodszej siostry. Pieniądze w rodzinie są bardzo ograniczone. Nie liczymy na niczyją pomoc, w końcu sami pracujemy, ale nie możemy też pomóc naszym rodzicom. Oni o to nie proszą, radzą sobie sami.
Dlatego w tej kwestii zachowany jest pewien parytet. Do niedawna wszystko było w porządku. Rok temu mama poślizgnęła się i złamała kostkę. Otrzymała pomoc, ale coś nie zrosło się prawidłowo, więc z czasem zaczęła odczuwać ból podczas chodzenia. Sytuacja się nie poprawiała, nie stosowała żadnych maści ani tabletek. Miesiąc temu powiedziano mamie, że musi przejść operację. W przeciwnym razie problem nie zostanie rozwiązany. A lekarze radzili nie zwlekać, żeby nie było komplikacji.
Operację można było zrobić za darmo, ale teraz w szpitalach są dzikie kolejki. Mamie powiedziano, że w najlepszym wypadku może spodziewać się operacji w marcu. W najgorszym razie pod koniec lata. Ale tyle chodzić i cierpieć przy każdym kroku — to już tortura. Była też opcja zrobienia tego odpłatnie, ale za operację ze wszystkimi badaniami trzeba zapłacić około piętnastu tysięcy złotych.
Mama nie miała takich pieniędzy. Zaproponowałam, że pomogę mamie — No cóż, będziesz chodziła z bólem i nie wiadomo, ile potrwa oczekiwanie na operację — przekonywałam ją, bo nie chciała brać pieniędzy, znając naszą sytuację finansową. W końcu udało mi się przekonać mamę. Powiedziała, że w miarę możliwości zwróci mi pieniądze. Nie powiedziałam o tym mężowi, żeby nie wywoływać niepotrzebnych skandali. Dowiedział się sam. Poszedł policzyć swoje oszczędności i odkrył niedobór. Wybuchł skandal.
Próbowałam wyjaśnić, że taka była sytuacja. Przecież nie wydałam tych pieniędzy na ubrania. Jednak mąż nie był usatysfakcjonowany wyjaśnieniem. I tak poddałaby się operacji. Mogła poczekać. - Moi rodzice są na emeryturze, ale nie proszą nas o grosz. A twoja matka nadal pracuje, tak przy okazji! - Nie prosiła o to, zaproponowałam jej to. Dlaczego miałaby cierpieć? Ona cierpi, rozumiesz to?
Mąż nie rozumiał. Nie chciał zrozumieć. Jestem pewna, że gdyby jego rodzice byli w tak pilnej potrzebie, też by pomógł. I nie powiedziałabym ani słowa, jeśli chodzi o życie i zdrowie. Zwłaszcza że te pieniądze na niewiele nam się zdadzą. Wciąż musimy oszczędzać i oszczędzać. Do tego czasu moja mama będzie miała pieniądze.
Strasznie się pokłóciliśmy. Zaczęłam się zastanawiać, czy warto brać kredyt hipoteczny z mężczyzną, dla którego zdrowie mojej mamy nic nie znaczyło. Może powinniśmy podzielić się pieniędzmi i pójść swoją drogą, zanim będzie za późno? Mój mąż nie jest w najlepszej formie, nie spodziewałam się tego po nim i nie wiem, czego jeszcze mogę się po nim spodziewać.
Zerknij: Z życia wzięte. "Mąż myśli tylko o sobie": Zjada wszystko. Nie zostawia nawet okruszka dla dziecka
Nie przegap: Michał Szpak pokazał zdjęcie. Nie był na nim sam. W sieci zawrzało