Żeby restauracja była na poziomie, zaślubiny w dobrym miejscu, a sukienka była od projektanta. Żeby było o czym później pamiętać. Patrzysz, jak inni się pobierają i bardzo się ich wstydzisz. Nie wesele, ale jakaś impreza dla głupców.

W zeszłym roku znajoma wyszła za mąż, więc wstydziłam się być jej świadkiem! Wszystko było zwyczajne i nudne. Do restauracji zaprosili tylko dziesięć osób. Nawet nie publikowałam nigdzie zdjęć, to było tak żenujące.

Nie, nie potrzebuję takiego „szczęścia”. W końcu biorą ślub raz na całe życie. Oczywiście rodzice zaczęli mi odradzać. Zaczęli marudzić, po co takie wydatki, skąd weźmiecie pieniądze. Prawie się przewróciłam, gdy to usłyszałam.

Mówią, że nie mamy pieniędzy. Przyszła teściowa zaczęła popierać moją mamę. Tak, tak, mówi, dzieci, po co takie wydatki. Mówią, że lepiej wydać te pieniądze na podróże lub mieszkanie. Tutaj znowu prychnęłam. Jeśli nie dasz pieniędzy na wesele, Artek i ja weźmiemy pożyczkę. No cóż, pensje mamy niezłe, Artek zarabia dwa razy więcej ode mnie.

Na restaurację wybraliśmy ścisłe centrum miasta. Dania dla gości są najsmaczniejsze i nie najtańsze. Muzyka, prezenter, fotograf, sukienka zamówiona.

źródło: YouTube/COOL DADDY

Generalnie wszystko jest na swoim poziomie. Nie było wstydu przed ludźmi. Poszliśmy na spacer, narobiliśmy dużo hałasu, a wieczorem zasiedliśmy z mężem do liczenia prezentów.

I możesz sobie wyobrazić, dostaliśmy tylko 25 tysięcy! I to na nasz koszt! Zaczęliśmy sobie przypominać, kto ile dał. I doznaliśmy całkowitego szoku. To są goście, to przyjaciele i krewni. Każdy chciał smacznie zjeść, ale gdy przyszło do podziękowania za gościnę, wszyscy schowali głowy w piasek. Myśleli, że tego nie zauważymy i nic nie powiemy. I zauważyliśmy i powiedzieliśmy.

Wszyscy goście zostali obciążeni rachunkiem za pyszne jedzenie, napoje i rozrywkę. Zaczęli robić zamieszanie. Pytali, że to wesele czy impreza firmowa. Niektórzy nawet krzyczeli, że nie przyszliby, gdyby wiedzieli, że później zażądamy od nich pieniędzy. To ciekawa sprawa, a na co, mówię pierwszym skandalistom, liczyliście, wrzucając do koperty tak absurdalne sumy. Wydaliśmy na ciebie tyle, a nic się nie zwróciło.

Tutaj, mówię, spójrz, film pokazuje przyjemność, z jaką pożerasz drogie sałatki i pijesz hiszpańskie wino. Swoją drogą liczyliśmy na Was, nasi drodzy goście, a wy tak nas urządziliście. Więc jesteście nam winni kolejne 40 tysięcy. Goście nie chcą płacić, a my musimy czymś spłacić pożyczkę.

Artek i ja pobiegliśmy do rodziców, ale odmówili pomocy. Stwierdzili, że przecież ostrzegali nas przed zbytkami finansowymi. Nie pomogły argumenty, że przecież wydali nas na świat, więc są nam winni pomoc. Nie chcę znać nikogo, kto był na naszym weselu...

Zerknij: Z życia wzięte. "Wszystkie kobiety są chciwe i chcą tylko pieniędzy od mężczyzn": Prawie zakrztusiłam się herbatą, którą kupiłam za swoje

Nie przegap: Mikołaj Roznerski zdecydował. Nie puści syna na lekcje religii