Od kiedy pamiętam, zawsze starałam się żyć w zgodzie z moją mamą. Choć nasza relacja nigdy nie była idealna, to przecież była moją matką, a ja jej córką. Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy w naszym życiu pojawił się Marek. Na początku myślałam, że to dla niej szansa na szczęście, że po latach samotności znalazła kogoś, kto ją pokochał. Ale z czasem okazało się, że to, co miało być dla niej błogosławieństwem, dla mnie stało się koszmarem.
Marek był nie tylko nowym mężczyzną w jej życiu, ale też kimś, kto stopniowo zaczął przejmować kontrolę nad naszym domem. Najpierw subtelnie, potem coraz bardziej otwarcie, zaczął okazywać swoją niechęć wobec mnie. Nie spodziewałam się, że zdoła namówić moją mamę, aby odwróciła się przeciwko własnej córce.
Pewnego dnia wróciłam z pracy i zauważyłam, że coś jest nie tak. Moje rzeczy były spakowane w torby, ustawione przy drzwiach. Mama stała w korytarzu, nerwowo bawiąc się pierścionkiem, który dostała od Marka. Gdy spytałam, co się dzieje, jej odpowiedź była jak cios prosto w serce.
„Musisz się wyprowadzić, Aniu. Marek uważa, że powinnaś znaleźć własne miejsce. On... on ma rację, my też chcemy mieć trochę spokoju” – powiedziała drżącym głosem.
Stałam tam, w szoku, nie wierząc w to, co słyszę. Przecież to był mój dom, jedyne miejsce, które znałam. To tutaj dorastałam, przeżywałam swoje radości i smutki. A teraz miałam to wszystko stracić, bo nowy mężczyzna w życiu mojej mamy postanowił, że nie ma dla mnie miejsca.
„Mamo, przecież to nasz dom... jak możesz mnie wyrzucić?” – próbowałam z nią rozmawiać, ale jej oczy były zimne, jakby już dawno podjęła decyzję i nic nie mogło tego zmienić.
Marek pojawił się za jej plecami, z triumfalnym uśmiechem. „Tak będzie lepiej dla wszystkich, Aniu. Już najwyższy czas, żebyś zaczęła żyć na własną rękę” – powiedział, a ja poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod stóp.
Nie było już o co walczyć. Zrozumiałam, że straciłam nie tylko dom, ale i matkę. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam, nie odwracając się za siebie. Każdy krok na ulicy, każdy oddech, był przepełniony bólem i żalem. Moja matka, osoba, która powinna mnie chronić i kochać bezwarunkowo, wybrała kogoś innego, kogoś, kto zrujnował nasze życie.
Dziś mieszkam sama, w maleńkim mieszkaniu, które wynajęłam na szybko. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Czasem budzę się w nocy, pełna gniewu i rozpaczy, myśląc o tym, jak moja matka mogła mnie tak zdradzić. Ale najgorsze jest to, że w głębi duszy wciąż ją kocham, mimo wszystko. I to właśnie ta miłość boli najbardziej.
To też może cię zainteresować: Najpierw dziura w spodniach, a teraz to. Marcin Prokop zaskoczył wszystkich w DDTVN. Dorwał się do butelki
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Mam 57 lat": Postanowiłem wziąć rozwód z żoną i zacząć nowe życie