Moja córka nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Była oburzona, a ja czułam, że rozmowa zaraz przerodzi się w kłótnię. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jakbym zrobiła coś niewybaczalnego.


„Mamo, jak mogłaś?!” – zaczęła, niemalże krzycząc. „Zamiast pomóc mi z dziećmi, opiekować się wnukami, ty decydujesz się na pielgrzymkę? To jakiś żart?”


Spojrzałam na nią, starając się zachować spokój, choć w środku wszystko we mnie krzyczało. Wiedziałam, że decyzja, którą podjęłam, była dla niej trudna do zrozumienia. Ale dla mnie ta pielgrzymka była czymś więcej niż tylko wędrówką. To była moja potrzeba, moje wołanie o spokój, którego tak długo brakowało w moim życiu.


„Kasiu, wiem, że jesteś na mnie zła, ale muszę to zrobić. Potrzebuję czasu dla siebie, na modlitwę, na refleksję. Opiekowałam się wami całe życie, teraz muszę zrobić coś dla siebie.”


„Dla siebie? A co z wnukami? Kto się nimi zajmie? Ja pracuję, Marek też. Ty zawsze byłaś dla nas, a teraz, kiedy naprawdę cię potrzebuję, po prostu nas zostawiasz?”


Jej słowa raniły mnie głęboko. Wiedziałam, że nie mogę jej teraz tego wytłumaczyć, że moje potrzeby nie mają dla niej znaczenia w obliczu jej codziennych obowiązków. Ale czułam, że jeśli teraz nie zrobię tego, na co się zdecydowałam, jeśli nie pójdę na tę pielgrzymkę, to zatracę samą siebie.


„Kasiu, rozumiem twoje rozgoryczenie, ale proszę, postaraj się zrozumieć i mnie. Całe życie poświęciłam wam, a teraz, kiedy zostałam sama, czuję, że muszę odnaleźć siebie na nowo. Pielgrzymka to dla mnie szansa na duchową odnowę. Przecież to tylko kilka tygodni, damy radę.”


„Ale jak możesz mówić takie rzeczy, mamo? Jesteś samolubna! Zawsze byłaś taka silna, zawsze byłaś tu dla nas, a teraz, kiedy ja potrzebuję cię najbardziej, odwracasz się plecami!”


Czułam, że moja córka nigdy do końca tego nie zrozumie, że decyzja, którą podjęłam, była dla niej ciosem. Wiedziałam, że przez wiele tygodni będziemy oddalone od siebie emocjonalnie, ale musiałam być szczera wobec siebie. Nie mogłam dłużej odkładać swoich marzeń na później, nawet jeśli to oznaczało, że nasza relacja na tym ucierpi.


Podjęłam decyzję. Ruszyłam na pielgrzymkę, choć serce bolało, wiedząc, że w oczach córki stałam się egoistką. Ale w tym momencie, po raz pierwszy od dawna, poczułam, że robię coś dla siebie, coś, co mnie wypełnia i daje mi siłę na przyszłość.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja babcia wymaga, żebym przepisała mieszkanie na ojca": Ale to jedyne, co pozostało mi po mamie


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Robert Janowski szczerze o pracy w TVP. Co się dzieje na planie "The Voice Senior"