Nie obchodziło go, czy rozwiodą się w zły, czy w dobry sposób. To nie miało znaczenia. Był nawet gotowy na wielki skandal. W rozwiązaniu tego problemu najważniejsze było dla niego, aby nie stracić w sensie materialnym. "Dlatego zanim powiem Annie o mojej decyzji", pomyślał Tomek jadąc metrem, "muszę się przygotować. Muszę się dokładnie przygotować! Żebym później nie żałował, że pięć lat, które z nią spędziłem, poszło na marne".
Podjąwszy tę decyzję, Tomek postanowił skonsultować się ze swoimi przyjaciółmi, którzy już przeszli przez ten etap w swoim życiu. "Ale powinienem skonsultować się tylko z tymi" - pomyślał Tomek - "którzy pomyślnie przeszli ten najtrudniejszy życiowy test dla mężczyzny. Bo mam wielu znajomych, którzy po rozwodzie zostali bez niczego i teraz znowu mieszkają z rodzicami albo wynajmują pokoje w mieszkaniach komunalnych. Ugh, ugh, ugh, broń Boże, oczywiście. Boże, to takie trudne. I dlaczego musimy przez to wszystko przechodzić? Nie rozumiem."
Tomek zdecydował, że wróci do domu jeszcze dziś. "Moja żona i córka są w domku na wsi, więc zjem dziś kolację w restauracji", zdecydował Tomek, jednak nie było wolnych miejsc. Ale wielu ludzi znało Tomka i oczywiście znalazło się dla niego miejsce. Natychmiast zaczął dzielić się swoim bólem, ale ludzie go nie rozumieli. Słuchali uważnie, ale... nie rozumieli! "Czy to moi dobrzy przyjaciele? Wokół są dziwne twarze! I gniewne, pełne dezaprobaty spojrzenia. I wszyscy mówią niezrozumiałym językiem. - Musisz zrozumieć - mówili ci, których Tomek uważał za przyjaciół i dobrych znajomych, ale których twarze teraz przerażały - "Co robić, przyjaciele?" Tomek krzyczał, prawie płacząc, "Chcę wam tyle powiedzieć."
"Osiągnij równowagę, Tomek. Im szybciej to zrobisz, tym lepiej. Podejdź do naszego poziomu. Jesteś zbyt daleko za rzeczywistością. Nie czujesz, gdzie jesteś. A my nie czujemy ciebie. Stąd to nieporozumienie. Weź kotlety, weź wszystko inne i szybko nas dogonisz. A kiedy nas dogonisz, od razu nam wszystko opowiesz".
Kiedy Tomek skończył swoją opowieść, rozpoczęła się gorąca dyskusja. W restauracji znów zrobiło się głośno. Każdy miał coś do powiedzenia, coś do doradzenia, ale Tomek poważnie oświadczył, że nie zamierza przyjmować rad od nikogo. "Niech doradzają mi tylko ci, którzy pomyślnie zdali ten test" - powiedział zdecydowanie. Reszta niech się zamknie! Jeśli nie chcecie żadnych nieporozumień."
Było to powiedziane cicho, ale z uczuciem. "Najważniejszą rzeczą, Tomek, są meble i urządzenia", nauczali ci, którzy odnieśli sukces. "Jakie meble?", zapytał. "Jakie urządzenia?" "Te, które kupiłeś z żoną podczas małżeństwa." "Och, te!" "Wydaje ci się, że teraz nic z tego nie potrzebujesz..." "Nie sądzę", zapewnił go Tomek. "Ponieważ meble i sprzęt są najważniejsze. To te same pieniądze. A wszystko, co możesz od niej wziąć przed rozwodem, będziesz wykorzystywał przez wiele lat. Czy rozumiesz?" - "Rozumiem bardzo dobrze. Ale, moi przyjaciele, jak mam zdobyć te wszystkie rzeczy przed rozwodem, z których będę korzystać przez wiele lat?" - "Powinieneś wynająć mieszkanie w swoim budynku, ale nie wynajmuj mieszkania samodzielnie. Przejdź przez pośrednika. Żeby sąsiedzi nic nie powiedzieli twojej żonie.
Anna dowiedziała się, gdzie dokładnie Tomek przenosi meble, a kiedy go nie było w domu (poszedł do restauracji na kotleta, aby podzielić się z przyjaciółmi, jak się sprawy mają), Anna zmieniła zamki w drzwiach wejściowych. Kiedy wrócił do domu późno w nocy i nie mógł dostać się do swojego mieszkania, poszedł do wynajętego. Tak się złożyło, że kiedy wszedł do mieszkania, nie zamknął go na klucz, tylko od razu poszedł do swojego pokoju, położył się na ulubionym dywanie i zasnął.
Kiedy się obudził i wyszedł na korytarz, zobaczył w nim kilka toreb. Tomek znalazł w nich swoje rzeczy i zrozumiał. Wrócił do pokoju, gdzie na brudnym, śmierdzącym dywanie stał stolik do kawy i dwa krzesła. Siedząc na dywanie w rogu, Tomek myślał smutno o sobie i swoim trudnym życiu. Im więcej myślał, tym bardziej stawał się smutny. Naprawdę chciał być odważny, ale łzy spływały mu po twarzy, załamał się i płakał.
"Nie miałem nawet czasu, aby powiedzieć jej, że moja córka nie jest moja" - powiedział Tomek, szlochając - "Teraz muszę płacić alimenty." Teraz Tomek mieszka w akademiku fabrycznym. Jako dobry pracownik otrzymał nawet osobny pokój o wymiarach dwa metry na dwa metry. "Nie ma tu nic poza łóżkiem" - powiedział kierownik internatu. "Nie szkodzi" - powiedział Tomek. "To nawet dobrze. Moje meble się zmieszczą." Tomek nie czyścił dywanu. Złożony na pół zmieścił się w pokoju... Śmierdział, był obrzydliwy, Tomek gorzko zapłakał...
O tym się mówi: Anna Cieślak szczerze o macierzyństwie i związku z Edwardem Miszczakiem. Aktorka nie przebierała w słowach