Był chłodny, ciemny poranek, kiedy wracałam do domu po nocnej zmianie. Pracowałam jako pielęgniarka w szpitalu i te długie godziny zawsze wyczerpywały mnie do granic możliwości. Marzyłam o chwili spokoju i ciepłym posiłku, zanim położę się spać. Kiedy weszłam do domu, czułam, że coś jest nie tak. W kuchni panowała cisza, a światła były zgaszone.


Otworzyłam lodówkę i zamarłam. Była pusta. Absolutnie pusta. Nie zostało ani kawałka jedzenia, nawet mój ulubiony serek zniknął. Z przerażeniem i frustracją zamknęłam lodówkę, zastanawiając się, co mogło się stać. Przecież wczoraj lodówka była pełna.


Usiadłam przy stole, próbując uspokoić swoje myśli, gdy nagle usłyszałam kroki. To był mój zięć, Krzysztof, który mieszkał z nami od kilku miesięcy. Wszedł do kuchni, trzymając w ręku puszkę napoju, jakby nic się nie stało.


„Krzysztof, co się stało z jedzeniem?” - zapytałam, starając się nie unosić głosu.


Spojrzał na mnie z niechęcią i wzruszył ramionami.


„Byłem głodny. Wszystko zjadłem.”


Nie mogłam uwierzyć w jego bezczelność.


„Wszystko? Nawet serka nie zostawiłeś? Wiesz, że pracuję nocą i potrzebuję czegoś do jedzenia, kiedy wracam do domu.”


Krzysztof spojrzał na mnie z chłodnym spojrzeniem.


„To tylko jedzenie. Możesz sobie kupić więcej.”


Gniew narastał we mnie. Przez ostatnie miesiące starałam się być cierpliwa i wyrozumiała, ale to było za dużo. Przypomniałam sobie wszystkie razy, kiedy ignorował nasze zasady i nie szanował naszych wysiłków.


„Krzysztof, to nie jest tylko kwestia jedzenia. To kwestia szacunku. Mieszkasz tutaj za darmo, a nie potrafisz nawet zostawić mi trochę jedzenia po mojej pracy. To jest nie do przyjęcia.”
Złość w jego oczach przerodziła się w gniew.


„Myślisz, że jest mi łatwo? Nie mam pracy, a ty ciągle mnie osądzasz. Może gdybyś była bardziej wyrozumiała, to bym się lepiej czuł.”


Nie mogłam już tego znieść.


„Wyrozumiała? Krzysztof, staraliśmy się ci pomóc, ale nie możesz traktować nas jak darmowy hotel. Musisz wziąć odpowiedzialność za swoje życie i zacząć szanować innych.”


Krzysztof wstał gwałtownie, odrzucając krzesło.


„Może powinniście mnie wyrzucić, skoro jestem taki problematyczny!” - krzyknął i wyszedł z kuchni, trzaskając drzwiami.


Zostałam sama w kuchni, czując, jak łzy napływają mi do oczu. To była kropla, która przelała czarę goryczy. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z moją córką, Martą, o tej sytuacji. Nie mogłam dłużej tolerować takiego zachowania w naszym domu.


Kiedy Marta wróciła z pracy, usiadłyśmy razem i opowiedziałam jej wszystko.


„Marto, nie możemy dłużej tak żyć. Krzysztof musi się zmienić albo znaleźć inne miejsce do życia. To, co się dzisiaj stało, to nie jest pierwszy raz. Nie szanuje naszych zasad i to wpływa na nasze życie.”


Marta była zrozpaczona, ale wiedziała, że mam rację.


„Mamo, wiem, że Krzysztof ma problemy, ale kocham go. Nie chcę, żeby odchodził.”


„Marto, kocham cię i chcę twojego szczęścia. Ale nie możemy pozwolić, żeby ktoś, kto nas nie szanuje, rujnował nasze życie. Może potrzebuje pomocy, ale musi chcieć się zmienić.”


To też może cię zainteresować: „Mój mąż zaginął wiele lat temu": Nagle się pojawił. Podsłuchałam jego rozmowę i dowiedziałam się, że mnie oszukuje


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wzruszające pożegnanie Bogumiły Wander. Poruszające słowa w nekrologu