Po prostu stopniowo zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy zupełnie inni, prawie obcy i nie widzieliśmy sensu w kontynuowaniu naszego związku. Natalia i ja mamy uroczą córkę Milenkę.

Po rozwodzie pozostałem przyjacielem mojej byłej żony, zostawiłem jej i mojej córce mieszkanie, a Milenkę zabierałem do siebie w każdy weekend. Wkrótce ożeniłem się z moją ukochaną, Krysią. Pracowaliśmy razem w tej samej firmie i wydawało się, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Była bardzo dobra dla mojej córki, czasami chodziłyśmy razem do kina.

- Kochanie, jutro jest sobota, moja mama spodziewa się nas w odwiedzinach — powiedziała mi wieczorem Krysia. - Dobrze, kochanie, jak mówisz — uśmiechnąłem się. - Nie zabierzemy ze sobą Milenki. Wiesz, że moi rodzice się nie zgodzą — powiedziała Krysia.

— Co to znaczy "nie zgodzą się"? Czy twoi rodzice sprzeciwiali się naszemu małżeństwu? Wręcz przeciwnie, byli bardzo szczęśliwi. Dobrze wiedzą, że mam córkę. Zostawiłem żonę, ale nie dziecko! - Byłem oburzony. - Ale czy to takie trudne spełnić moją prośbę? Po prostu nie zabieraj jutro Milenki od Natalii, to wszystko. Nie kochasz mnie? - moja żona była wściekła.

- Krystyna, jesteś dorosła, ale zachowujesz się jak kapryśna dziewczyna. Kocham cię, ale obiecałem mojej córce, że zabiorę ją na weekend i nie zamierzam jej zwodzić z powodu twoich wybryków — powiedziałem i poszedłem spać. Następnego dnia poszedłem odebrać córkę.

- Muszę cię prosić o przysługę. Za tydzień muszę wyjechać na dziesięć dni. Czy Milenka może zostać z tobą? - zapytała Natalia. - Tak, zamieszkam z tatą! - dziewczynka klasnęła w dłonie. Uśmiechnąłem się do córki i poklepałem ją po głowie. - Oczywiście, dlaczego pytasz? - powiedziałem do byłej żony.

Wróciliśmy z córką do domu. - Milenka, zaproszono nas dziś do rodziców cioci Krysi, idziemy? - zapytałem córkę. - Chodź tato, będę się dobrze zachowywać, nie martw się — powiedziała poważnie dziewczynka. - Dobrze, nie będę się martwił, wiem, że jesteś posłuszną i dobrze wychowaną dziewczyną — uśmiechnąłem się. W domu okazało się, że Krystyna już wyszła. Zobaczyłem kartkę na stole:

"Poszłam do mamy, spóźnię się". To znaczy, moja żona wyszła sama. Cóż, to była jej decyzja. - Milenka, nasze plany się zmieniają, dzisiaj idziemy na karuzelę! - powiedziałem do córki. Chodziliśmy cały dzień, potem zjedliśmy w kawiarni i wróciliśmy do domu.

Krystyna siedziała w fotelu i oglądała telewizję. Chłodno przywitała się z Milenką i poszła spać. - Musimy poważnie porozmawiać — powiedziała do mnie po chwili żona. - Tak, słucham, czy coś się stało? - zapytałem. - Tak dalej być nie może. Kocham cię i nie chcę się tobą z nikim dzielić! - powiedziała Krystyna. - Nie musisz. Nie mam innych kobiet, więc jestem cały twój — uśmiechnąłem się do żony. - Rozmawiamy teraz o twojej córce. Tak dalej być nie może. W końcu będziemy mieć własne dzieci, a to nie jest normalne, że przyprowadzasz Milenę do naszego domu! - powiedziała.

- Kochanie, nie zmuszam cię do kochania swojej córki. Ale jeśli mnie kochasz, musisz ją szanować i odpowiednio traktować moje dziecko. Myślę, że nasza rozmowa dobiegła końca! - powiedziałem. Krysia, jak zwykle, dąsała się i odwróciła wzrok.

- Przy okazji, zapomniałem ci powiedzieć. Natalia wkrótce wyjeżdża na dziesięć dni, a Milena zostanie z nami przez jakiś czas — powiedziałem. Krysia nic nie powiedziała. Przez kilka dni moja żona nie odzywała się do mnie. Nie wiedziałem, co robić. Przecież kochałem ją, ale jeszcze bardziej kochałem swoje dziecko.

Kilka dni później wprowadziła się do nas Milena. Krystyna prawie nie odzywała się do dziewczynki, udając, że jej nie zauważa. - Tatusiu, czy ciocia Krysia jest na mnie zła? Zachowywałam się dobrze, zamiatałam dzisiaj mieszkanie, a ona nadal nie chce ze mną rozmawiać — zapytała mnie córka. - Ciocia Krysia ma problemy w pracy, więc jest w złym humorze. Nie zwracaj na nią uwagi. Chodźmy pooglądać bajki — powiedziałem do córki. Tydzień później zadzwoniła do mnie Natalia — Romek, jest taka sytuacja, w skrócie, wychodzę za mąż — powiedziała.

- Cieszę się, gratuluję! - powiedziałem szczerze — Widzisz, mój przyszły mąż nie wie jeszcze o córce. Czy nie masz nic przeciwko, jeśli Milena zostanie z tobą przez jakiś czas? - Zapytała mnie Natalia. - Byłoby mi bardzo miło! Wiesz, że zawsze chciałem, żeby mieszkała ze mną. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. I życzę ci szczęścia! - odpowiedziałem.

Następnego dnia pojechałem do mieszkania Natalii odebrać rzeczy córki. - Jesteś niezdarna, nieporadna i w dodatku jesteś pieprzoną zrzędą! Kto ci pozwolił zaglądać do mojego stolika nocnego? - usłyszałam krzyk Krystyny...

- Ciociu, proszę, nie płacz, chciałam wytrzeć kurz i przypadkowo trafiłam w twój puder, nie chciałam - płakała moja córka. Zobaczyłem Milenę w pokoju, płaczącą i próbującą podnieść proszek drżącymi rękami.

Krystyna zamachnęła się na moje dziecko ręcznikiem, aby wymierzyć jej karę, lecz ją powstrzymałem. Byłem wściekły na żonę i nakrzyczałem na nią za to, jak traktuje moją córkę.

- Mam tego dość. Wybieraj, albo ja, albo ona! - A co tu jest do wyboru? Spakuj się, zadzwonię po taksówkę — powiedziałem spokojnie. Żona spojrzała na mnie zdezorientowana, nie spodziewając się takiego obrotu spraw. W milczeniu wziąłem swoją walizkę z antresoli i podałem jej.

- Nie ma tu wyboru, takich jak ty są tysiące, a ja mam tylko jedną córkę — powiedziałem. Będziesz czołgać się do mnie na kolanach — krzyknęła moja żona. - Kryśka, skończ ten tani występ i szybko się zbieraj — powiedziałem i zadzwoniłem po taksówkę. Po wyjściu żony poczułem się jakoś lżej i spokojniej. To było tak, jakbym pozbył się ciężaru.

Tato, czy to przeze mnie miałeś kłopoty? Czy to moja wina? - zapytała Milena — Nie, córeczko, to nie twoja wina. Przy okazji, mam świetny pomysł! Wezmę jutro wolne w pracy i pojedziemy nad morze. - Uśmiechnąłem się do córki — Tak! Tatusiu, tak bardzo cię kocham! - powiedziała Milena i objęła mnie mocno za szyję. Oboje czuliśmy się radośni i szczęśliwi.

Nie przegap: Wystarczy rozpuścić w wodzie jedną kostkę, posłodzić i podlać. Liście ogórków będą znowu zielone

Zerknij też tutaj: Duchowny wzruszająco wspomina Jerzego Stuhra. To miała być krótka znajomość