Pobrali się w wieku 18 lat, a złote wesele obchodzili w wieku 68 lat. Świętowali z rozmachem: w restauracji, w gronie najbliższych, z prezentami, przy piosenkach i tańcach, otrzymali nawet dyplom od burmistrza. Kilka dni po uroczystości mężczyzna odszedł jednak od żony. Poszedł do innej. Do swojej pierwszej miłości.

Odszedł do dziewczyny z podwórka, w której zakochał się w wieku 14 lat, a stracił w wieku 17 lat. Po tylu latach poznali się w „Koledzy z klasy” i dziadek zrozumiał, że „zawsze wracamy do naszej pierwszej miłości”. Dziadek postanowił nikomu nie psuć święta. Po zakończeniu uroczystości porozmawiał z żoną, wszystko jej wyjaśnił i wyszedł z domu. Żona jest w szoku, dzieci i wnuki są w szoku.

Para/YouTube @Ploteczki
Para/YouTube @Ploteczki
Para/YouTube @Ploteczki

Tylko dziadek jest zadowolony ze swojej nowej dziewczyny. Synowie próbowali uspokoić dziadka, ale dziadek powiedział, że chce spędzić przynajmniej ostatnie lata z kobietą swoich marzeń.

Kiedy usłyszałem tę historię, od razu pomyślałem, że starszy mężczyzna był wielkim człowiekiem. Niektórzy nawet po dwudziestce nie zdecydowaliby się na coś takiego, jak on. Odszedł z powodu swoich uczuć. Potem kopałem głębiej i współczułem żonie.

To, że w wieku 70 lat została sama, to wciąż nic w porównaniu z myślą, że wydawało się, że żyje im się dobrze, a tu nagle jej mąż odszedł do kogoś innego. I nie tylko odszedł, ale co gorsza – kochał inną przez 50 lat! W tej historii, niezależnie od tego, jak bardzo wszystko ważę, nie mogę stanąć po niczyjej stronie. Żal mi i jednego i drugiego.

Para/YouTube @Ploteczki
Para/YouTube @Ploteczki
Para/YouTube @Ploteczki

Rozumiem i starszego mężczyznę i jego żonę. Nawet w wieku 20, nawet 70 lat chcesz chwycić kawałek szczęścia i nim żyć. Ale ta historia wydawała mi się bardziej tragiczna niż historie miłosne 20-25-latków. Też tak sądzicie.