"Iwonko, twoja babcia czeka na ciebie na korytarzu!" - dziewczyna wyjrzała i zobaczyła tam swoją matkę.
"Mamo, dlaczego znowu przyszłaś?" — zapytał zirytowany Iwona.
"Jest dopiero siódma wieczorem. Mam już 13 lat. Nie musisz za mną chodzić!" - powiedziała dziewczyna.
"Iwona zabrała swoje rzeczy i wybiegła na zewnątrz. Iwona urodziła się dość późno. Rodzice nie mieli już nadziei, że Bóg ześle im dziecko. Zaczęli rozważać adopcję. Wtedy Teresa zaczęła czuć dziwne dolegliwości.
"Michał, przełóżmy wizytę na inny termin. Nie czuję się dobrze. Jestem słaba, mam mdłości i chce mi się spać" – powiedziała mężowi. Stan kobiety nie poprawiał się, więc para zdecydowała się wezwać lekarza. Lekarz zadawał pytania i uśmiechał się. Teresa była nawet na niego zła, ona nie czuła się dobrze, a on się tak zachował!
Skierował Teresę do ginekologa w celu dodatkowego badania. Następnego dnia udało jej dostać do lekarza. Kobieta wyszła z gabinetu ze łzami w oczach i jakąś kartką papieru. Nie potrafiła nawet złożyć dwóch słów. Ten dzień był najszczęśliwszy na świecie – nosiła pod sercem dziecko.
Teresa urodziła córkę w wieku 41 lat. Chociaż personel zwracał się do wszystkich rodzących kobiet po nazwisku, do niej mówili "starorodna". Najwyraźniej to piętno miało jej towarzyszyć przez całe życie. Co zaskakujące, poród przebiegł łatwo; wiele młodych kobiet w czasie porodu mogło jej pozazdrościć. Dziecko urodziło się całkowicie zdrowe i bez żadnych patologii.
Kiedy jej córka była mała, nie zauważyła, że jej mama jest inna. Kochała ją i troszczyła się o nią, tak jak tylko mama potrafi. Pierwsza wskazówka co do wieku jej matki pojawiła się w przedszkolu. Powiedzieli od razu, że Iwonka ma najstarszą mamę. "Wygląda jak moja babcia", "Ponieważ jest stara, wkrótce umrze, ponieważ wszyscy starzy ludzie umierają!" - słyszała od dzieci. Jedno z nich Iwona uderzyła.
Gdy tylko mama dziewczynki zobaczyła guz, zaczął krzyczeć na całe przedszkole: "Nie ma sensu mieć dzieci na starość! Pójdę do dyrektora i złożę skargę" - zapowiedziała mama dziewczyny.
Jeśli inne kobiety były zadowolone z zakupu nowej sukienki lub kosmetyków, Teresa miała bzika na punkcie książek. Lata minęły. Iwona została studentką medycyny. Uczyła się ciężko i korzystała z każdej okazji.
Po ukończeniu studiów dostała pracę w pobliskiej przychodni i pracowała tam jako „lekarz pięknych oczu”, jak mówił mój ojciec. Czyli okulista. Wkrótce Iwona rozpoczęła romans z pacjentem. Pomogła mu uporać się z dyskomfortem w oku, a on w ramach podziękowania zaprosił ją na kolację.
Świetnie się razem bawili. Rozmawiali o wszystkim na świecie, dzielili się swoimi sekretami, a potem zdali sobie sprawę, że są dla siebie stworzeni. Miesiąc później Paweł oświadczył się Iwonie i przedstawił ją swoim rodzicom. Musiała więc przedstawić pana młodego mamie i tacie – co było najgorszym koszmarem.
"Mamo, tato, mój chłopak przyjedzie do nas w sobotę na obiad. Oświadczył mi się" - Iwona stanowczo oznajmiła rodzicom.
"Dlaczego nie powiedziałaś, że masz chłopaka? Wydaje mi się, że jest dla ciebie za wcześnie na ślub" – odpowiedziała mama.
„Nie jest za wcześnie na ślub, mam już 25 lat!" - powiedziała.
I oto nadszedł dzień „X”. W drodze do rodziców przyszli małżonkowie kupili mamie Iriny wino, tort i bukiet. Świetnie się bawili, chociaż Teresa była trochę zawstydzona. Pod koniec wieczoru ojciec Iwony wziął zięcia na stronę i wywiązała się między nimi poważna męska rozmowa. Nikt nie wiedział, o czym tam mówią. Tej nocy Iwona długo nie mógł spać. Ciągle myślała o wrażeniu, jakie jej rodzice wywarli na Pawle.
Wydawało jej się, że przez ponurych, nudnych i marudnych starców jej ukochany odwoła ślub. Nie wyspała się i przez cały dzień była w złym humorze. Na próżno wywierała na siebie taką presję - Paweł szalał za jej rodzicami. Bardzo mu się podobał wieczór, bo dawno nie był w takim dobrym towarzystwie.
"Iwonko, powinnaś być z nich dumna. To wspaniali ludzie. Tacy inteligentni, oczytani i mądrzy! - powiedział Paweł.
"Iwona wróciła do domu ze łzami w oczach; nagle zdała sobie sprawę, że przez całe życie żyła źle. Wstydziła się swoich rodziców, ale co oni zawinili? Poczuła w duszy takie obrzydzenie, że nie dało się tego opisać słowami! Miała wspaniałych rodziców, a ich wiek nie miał znaczenia!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Teraz rozumiem, dlaczego mój mąż przedstawił mnie teściowej dopiero w dniu naszego ślubu": Wszystko stało się jasne
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy się w ostatnich dniach: Gratulacje płyną do Marceliny Zawadzkiej. Wspaniałe wieści
O tym się mówi: Marcin Hakiel ogłosił radosną nowinę. Reakcja Kasi Cichopek nie umknęła uwadze mediów