Moja teściowa uważa, że działa „z najlepszymi intencjami”, ale to nic nie zmienia, bo jej zachowanie powoduje tylko nieodwracalne szkody. Moją teściową śmiało można określić słowem "żmija"! Wiktoria i ja jesteśmy małżeństwem od 14 lat, mamy dwie córki. Żyjemy całkiem nieźle. Pracuję w firmie zajmującej się montażem okien plastikowych i nie narzekam na zarobki.
Zdarza mi się pracować nawet w sobotę i niedzielę, dlatego nie zawsze ma czas, aby spędzić go z rodziną. Moja Wiktoria jest żywiołowa, rozmowna i co najważniejsze jest optymistką i na nic się nie skarży. Kocham ją za to.
Na przykład niedawno kupiliśmy nową sofę. Oczywiście Teresa przyszła zobaczyć i od razu opowiedziała o naszych meblach:
"Tak mamo" - odpowiedziała moja żona.
"Narożnik zajmie tylko więcej miejsca" - wtrąciłem swoje trzy grosze.
"Oczywiście, że zajmie więcej miejsca, ale możesz na nim odpocząć, nawet wyciągniesz nogi do przodu. No, ale to więcej kosztuje i nie każdego na to stać" - powiedziała Teściowa. "Do tego obojętne, czy pije się piwo i ogląda mecze na zwykłej kanapie, czy na wygodnym narożniku"
Za jednym zamachem skarciła mnie za to, że mało zarabiam, za picie piwa i oglądanie piłki nożnej. Staram się nie odpowiadać na zaczepki teściowej, bo kiedy raz się odgryzłem, teściowa się na mnie obraziła, a jakby tego było mało, żona nie odzywała się do mnie przez tydzień, twierdząc, że nie szanuję jej matki.
Moja żona nazwała kiedyś nasz związek z teściową „pasywno-agresywnym”, ale moim zdaniem tak się nie dzieje. Albo pasywny, albo agresywny. I nie daj Boże, żeby moja teściowa doprowadziła mnie do stanu agresywnego. A ona próbuje! Po prostu nie może sobie odmówić. Niedawno wróciłem z pracy - była sobota - teściowa postanowiła nas odwiedzić. Siedziała, popijąc herbatę w kuchni. Jak zrozumiałem, przerwałem jej monolog swoim pojawieniem się. Matka Wiktorii zakończyła tajemniczym tonem:
"Ty, Wiktorio się zastanów, pomyśl. Życie przemija. Teraz jest ten moment, w każdej chwili możesz zacząć życie od nowa!" - powiedziała.
"Mamo, co ty mówisz. Opowiadasz bzdury" - powiedziała żona, obracając coś na skwierczącej patelni.
"Bądź rozsądna. Michał kochał Cię od pierwszej klasy. Nie odstępował cię na krok! Nosił ci plecak i codziennie przynosił ci cukierki do szkoły. Wszystko pamiętam" - mówiła Teresa, uśmiechając się pod nosem. Tutaj rozmowa zaczęła przybierać dla mnie interesujący obrót.
"A kim jest Michał?" - zapytałem, wchodząc do kuchni.
"Kolega z klasy" – mruknęła Wiktoria pod nosem, nie odrywając wzroku od kuchenki.
"Nie tylko kolega z klasy, ale przyjaciel z dzieciństwa. Kochał Wikę, a teraz wrócił z Czech, rozwiódł się i prowadzi interesy w dwóch krajach. Oto ktoś, kto osiągnął w życiu sukces!" – wyjaśniła teściowa. "Zadzwonił do mnie, chce się spotkać z Wiką. Nie widział jej od szkoły. Mówi, że przyniósł prezent. Jestem stara, a wciąż pamiętam z dawnych czasów, że w Czechach robiono piękną biżuterię!" - nie ustąpiła.
Wszystko się we mnie po prostu gotowało. Moja teściowa zachwala mojej żonie jakiegoś bogatego gościa w mojej obecności? Tego już było za dużo!
"Tereso, czy nie wiesz, że Twoja córka jest zamężna i jest matką dwóch córek? Co jej do tego, że jej dawny kolega z klasy się rozwiódł?" – wycedziłem przez zęby.
"Bo wiesz, są mężowie, którzy są gotowi zapewnić swoim żonom dostatnie życie, a nie ciułanie każdego grosza, od wypłaty do wypłaty! – odpowiedziała mi z uśmiechem Teresa.
Wiktoria milczała, uparcie wpatrując się w kuchenkę. Nie miałem wątpliwości, że moja żona narzekała matce na problemy finansowe. Moja rozmowa z teściową będzie krótka. I nie zamierzam być już pasywny, ale agresywny!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Teraz rozumiem, dlaczego mój mąż przedstawił mnie teściowej dopiero w dniu naszego ślubu": Wszystko stało się jasne
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy się w ostatnich dniach: Gratulacje płyną do Marceliny Zawadzkiej. Wspaniałe wieści
O tym się mówi: Marcin Hakiel ogłosił radosną nowinę. Reakcja Kasi Cichopek nie umknęła uwadze mediów