Możesz teraz pomyśleć, że jestem jakimś potworem, ale sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Po ślubie mój syn zaczął wynajmować mieszkanie. On i jego żona żyli, ciesząc się życiem, ale potem nadeszły dla nich ciężkie czasy. Syn stracił pracę i poprosił o tymczasowe zamieszkanie u mnie, ponieważ nie miał pieniędzy na opłacenie czynszu.
Oczywiście zgodziłam się ich przyjąć, ale już wcześniej miałam wątpliwe relacje z synową, więc ich przeprowadzka do mnie była nieco niepokojąca.
Na początku wszystko było w porządku. Synowa czuła się jak gość, pomagała mi w domu, w sprzątaniu, gotowaniu... Nie kłóciłyśmy się, wszystko wydawało się układać. Potem stało się coś niezbyt przyjemnego, a dokładniej synowa poczuła się jak gospodyni w moim domu.
Zaczęła nabijać się z tego, co i jak gotuję, co oglądam w telewizji i z wielu innych rzeczy. Pewnego dnia nawet wyrzuciła moje kotlety, ponieważ uważała, że smażone jedzenie jest niezdrowe.
Po narodzinach mojego wnuka zabroniła mi się do niego zbliżać... Chroniła swojego syna przed tak zwanym "złym okiem". Jakoś udało mi się to wszystko znieść, ale jej kolejny czyn doprowadził mnie do szału.
Upuściłam tabletkę i nie mogłam jej znaleźć. W tym czasie moja synowa leżała na kanapie, a obok niej leżał mój wnuk. Poprosiłam ją, aby pomogła mi poszukać tabletki, aby dzieciak jej nie znalazł, ale moja synowa powiedziała tylko: "Potrzebujesz jej, więc jej poszukaj. Nie zostałam tu zatrudniona".
Gdy tylko mój syn wrócił do domu z pracy, kazałam im spakować swoje rzeczy i wynosić się z mojego domu, ponieważ nie zamierzam tolerować takiego chamstwa.
Nie przegap: 82-letnia Agnieszka Fitkau-Perepeczko w ogniu krytyki. Wszystko przez jej urodziny