Teściowa pomogła mi podjąć decyzję o zakończeniu mojego małżeństwa. Pomogła mi w najtrudniejszym okresie, kiedy było mi bardzo źle. Uważałam, że moje małżeństwo z mężem było szczęśliwe. Piętnaście lat to duża część życia. Owszem zdarzały nam się kłótnie, ale szybko się godziliśmy.
Po jednej z takich kłótni zwierzyłam się teściowej. Laura zawsze wydawała mi się niemal idealną teściową i życzliwą osobą. Często stawała po mojej stronie i mówiła synowi, że szczęście rodzinne to cierpliwość i umiejętność negocjowania między sobą.
Nawet kiedy urodziłam pierwsze dziecko, to nie moja mama i nie mój mąż, ale kochana teściowa była przy mnie. Moi rodzice byli w pracy i przyjechali tylko na tydzień. A Laura mieszkała w sąsiednim domu. To ona mówiła mi co mam robić z dzieckiem, uczyła jak go kąpać i karmić. Przy tym nigdy nie skupiała się na nas, miała sporo zajęć.
Przez długi czas pozostawała niezamężna. Niedawno pojechała w podróż, z której nie wróciła sama. Okazało się, że się zakochała i to w obcokrajowcu. Trzy lata później zamieszkała ze swoim nowym mężem.
Martwiliśmy się o nią i jednocześnie cieszyliśmy się z jej powodu. Co więcej, byliśmy jej bardzo wdzięczni. Przecież ona też zostawiła swoje mieszkanie na nasz użytek. Postanowiłam zachować ostrożność i nie sprzedawać go, ale zatrzymać, aby było dokąd wrócić, gdyby życie się nie ułożyło.
Mama wyjechała do męża, zostawiając nam swój dom, który postanowiliśmy wynajmować. Od tego zaczęły się nasze problemy. Mój mąż zaczął się zachowywać tak, jakby to nie jego matka nam pomagała, a on sam zaczął zarabiać znacznie więcej.
Ciągłe biesiady i towarzystwo przyjaciół. Kłóciliśmy się coraz częściej. Mój mąż znalazł nowe hobby i zaczął na nie wydawać krocie. Łodzie, silniki, odzież specjalna i kołowrotki do wędek. Wszystko to było bardzo drogie, a on kupił najlepsze i pokazywał je przyjaciołom i znajomym, pękając z dumy.
Doszło do tego, że ja i dziecko byliśmy karmieni przez moich bliskich, którzy pomagali mi, gdy byłam na urlopie macierzyńskim. Laura przyleciała do nas z wizytą. Widziała to wszystko, próbowała rozmawiać ze mną i synem. Próbowała powiedzieć, że nie postępujemy właściwie, jeśli tak dalej pójdzie, to wszystko się zepsuje.
Mój mąż nie chciał niczego słuchać. Robił, co chciał, a ja często nudziłam się sama w domu. I wtedy stało się coś dziwnego. Przyjechala teściowa nie uprzedzając nas o swojej wizycie. Dojechała do nas taksówką, a o jej wizycie nie wiedzieliśmy zupełnie nic. Ja opiekowałam się dzieckiem. Mężczyzna wybrał się na kolejny rejs na ryby i przez kilka dni nie było go w domu. Bardzo się ucieszyłam, kiedy przyjechała teściowa, bo zawsze mi pomagała, przynosiła różne prezenty i smakołyki.
Jednak tym razem nie wszystko poszło według znanego mi scenariusza. Na początku pytała, dlaczego cały czas pozwalam mężowi łowić ryby, a nie proszę go o pomoc. Wyjaśniłam jej, że mnie nie słucha, a każda uwaga z mojej strony kończy się tylko sporami i nieporozumieniami. Nawet jeśli zostaje w domu, nie spieszy się z pomocą.
Teściowa wytknęła mi brak porządku w domu. Nigdy nie mówiła takich rzeczy i tym razem nie była wobec mnie uprzejma i delikatna. Wydawało się, że moja teściowa została zastąpiona przez kogoś innego. Całkowicie przestała mi pomagać i robiła niekończące się uwagi na temat gospodarstwa domowego, wyrzucając mi wszystko.
Moja droga druga mama stała się z dnia na dzień zimną i bezduszną osobą. Nawet mój mąż zaczął mnie bronić i twierdzić, że nie jestem taką złą gospodynią domową. Chociaż nie robił tego często.
Ostatnim punktem był kolejny przyjazd teściowej. Dziecko zachorowało i źle spało, mąż znowu zostawił mnie bez pomocy, a Laura zaczęła mi wytykać, że w każdym koncie domu jest bałagan.
Kiedy mężczyzna wrócił, powiedziałam mu, że albo zrewiduje swoje podejście do rodziny i pomoże mi, albo odejdę. Po prostu nie mam już siły. Jednak mój mąż zachował się dość samolubnie. Stwierdził, że jako kobieta nie powinnam stawiać warunków, ale za wszelką cenę starać się o zachowanie oficjalnego małżeństwa.
Nawet nie wiem, jak opisać wszystko, co poczułam w tamtej chwili. Jeszcze tego samego dnia spakowałam swoje rzeczy i pojechałam do rodziców. Mąż pojawił się dopiero po dwóch tygodniach. Przepraszał, ale już tego nie potrzebowałam.
Podczas tego czasu spędzonego z mamą i tatą przypomniałem sobie, co to znaczy żyć jako jedna rodzina. Rozstaliśmy się prawie dwa lata później. Dopiero cztery lata później, kiedy miałam nowego partnera, zrozumiałam, jak inteligentną i mądrą kobietą jest Laura. Dziś wiem, że nie bez powodu zaczęła na mnie wywierać presję podczas swoich wizyt. Będę jej za to wdzięczna do końca życia.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Dowiedziałam się, kto dba o czystość w mieszkaniu mojego mężczyzny": postanowiłam z nim zerwać
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Takich wieści o księżnej Kate nikt się nie spodziewał. Stan żony księcia Williama może być znacznie poważniejszy niż sądzono. Co się dzieje w pałacu