Mój mąż i ja jesteśmy parą niemal idealną. Mamy ze sobą wiele wspólnego i prawie zawsze myślimy podobnie. Czasami ledwo mam czas otworzyć usta, a on już mówi dokładnie to, co chciałam powiedzieć. Wszystko wydawało się idealne i nic nie było w stanie przyćmić naszej rodzinnej idylli, jednak jest jedno istotne "ale" – to moja teściowa.
Kiedy do nas przychodzi, zauważa wszystkie moje wady, na które mąż nigdy by nie zwrócił uwagi. Zajrzy do każdego zakątka naszego mieszkania i wypatrzy każde niedociągnięcie. A co najważniejsze, szepcze Kamilowi, jak powinien mnie traktować.
Mąż tylko wzruszył ramionami, ciężko wzdycha i prosi, abym był cierpliwa i nie kłócił się z mamą. Taka sytuacja była od samego początku naszego związku. Niestety ostatnio wszystko przybrało jeszcze na sile.
Po urodzeniu dziecka teściowa, jeśli chciała, zostawała u nas na noc. Choć najczęściej przychodzi rano, wychodzi późnym wieczorem, bo uważa, że młodym rodzicom potrzebny jest doświadczony mentor, a przecież jest kobietą, która wychowała trójkę dzieci.
Mój mąż jest cały dzień w pracy i muszę słuchać wszystkich nauk. Kamil mówi, że jego mama ma dobre intencje i jeśli powiemy jej, żeby nie przychodziła, bardzo się obrazi. Próbowałam zasugerować teściowej, że damy sobie radę bez niej, a jeśli będzie potrzebna pomoc, to w pierwszej kolejności zadzwonimy do niej, ale to wszystko na marne – ona nie rozumie aluzji, albo udaje, że ona nie rozumie.
Ostatnio zachorowałam. Zapalenie oskrzeli przeszło w zapalanie płuc i w końcu trafiłam do szpitala. Mój mąż musiał wziąć urlop. Moja teściowa nadal codziennie odwiedzała nasz dom. Kiedy Kamil prosił ją, aby odwiedziła mnie w szpitalu, zawsze odmawiała, tłumacząc, że ma przed sobą długą drogę. Dlatego odwiedzał mnie tylko mój mąż, a teściowa zostawała wtedy z naszym synkiem.
W końcu mogłam wrócić do domu. Byłam niesamowicie szczęśliwa, że wreszcie zobaczę syna, za którym tak bardzo tęskniłam. Szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy do domu. Po przybyciu na miejsce i zbliżeniu się do mieszkania usłyszeliśmy dochodzący stamtąd płacz dziecka. Kamil otworzył drzwi i naszym oczom ukazał się straszny obraz.
Teściowa próbowała nakarmić Damianka owsianką, której on nie chciał jeść. Następnie chwyciła go za głowę i próbowała na siłę wepchnąć mu łyżkę do ust. Mój synek miał wtedy 9 miesięcy. Złapałem syna w ramiona, odpychając teściową od niego. Upadła na podłogę.
Potem ona również uroniła łzę i ubolewała nad tym, jak się wobec niej zachowałem. A ja powiedziałem, że nie chcę jej więcej widzieć w domu. Mąż twierdzi, że jestem zbyt surowa i reaguję zbyt ostro. Próbuje usprawiedliwić swoją matkę, przez co w naszym związku pojawił się chłód.
Kamil żąda, żebym przeprosił za popchnięcie teściowej na podłogę i chce, żeby wszystko wróciło do normy. Ja nie zamierzam za nic przepraszać, bo wiem, że postąpiłam słusznie. Chroniłam moje dziecko. I to teściowa powinna prosić o przebaczenie, a nie ja!
Zgadzacie się ze mną?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Syn powiedział matce, że się ożenił. Nie zrobił wesela": Dlaczego zdecydował się na taki krok
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Informacje o romansie Katarzyny Dowbor ujrzały światło dzienne. Dziennikarka po latach postanowiła przerwać milczenie. Fani zdumieni szczerością
O tym się mówi: Skandal na Eurowizji. Transmisja występu Luny przerwana. Czy to celowa manipulacja