Oboje jesteśmy po sześćdziesiątce, oboje na emeryturze. Mieszkamy w trzypokojowym mieszkaniu. Mój syn z żoną tłoczyli się w drugim pokoju. A kiedy najstarsza wnuczka poszła do szkoły, kupili mieszkanie i wyprowadzili się. A pokój stał się pokojem gościnnym, nocują tam głównie wnuki, gdy przyjeżdżają w odwiedziny.
Najmłodsza wnuczka przeziębiła się. Kaszel, katar, wysoka gorączka. Lekarze powiedzieli, że złapała grypę. Syn poprosił mnie, żebym zamieszkała u nich na tydzień – zarówno on, jak i synowa mają odpowiedzialną pracę, nie dostali wolnego. Nie mogłam odmówić własnemu synowi!
Zostawiłam mężowi jedzenie na tydzień, udzieliłam szczegółowych instrukcji i wyszłam ze spokojnym sercem i głową. Paweł nie był kaleką. Umiał zrobić w domu to, co trzeba. Potrafił myć naczynia, prać, sprzątać, gotować obiady. Choć dzwonił kilka razy w tygodniu i pytał, gdzie jest coś w kuchni, zazwyczaj oznaczało to, że po prostu się nudził.
Wnuczka dochodziła do siebie szybko. Na szczęście obyło się bez powikłań. Gdy tylko zaczęłam znowu chodzić do szkoły, od razu postanowiłam wracać. W domu zgodnie z oczekiwaniami, wszystko było w porządku. Kiedy się rozpakowywałam, mąż podgrzał obiad i nakrył do stołu.
Omówiliśmy przy stole najświeższe wiadomości i sprawy rodzinne i zaczęliśmy się szykować do spania. Wstałam rano i ze zdziwieniem zauważyłam, że męża nie ma. Weszłam do kuchni, a on przygotowuje tam śniadanie. Wydawało się to podejrzane, ale stwierdziłam, że za tydzień mu się znudzi i nie ma czym się przejmować. Jednak z dnia na dzień dochodziłam do wniosku, że coś jest nie tak.
Miałam wrażenie, że mąż chce mi coś powiedzieć, ale nie miał odwagi. Nie mogąc już tego znieść, zażądałam wyjaśnień, ale tego się nie spodziewałam.
"Wiesz, dzisiaj nagle zdałem sobie sprawę, że tak dobrze spałem sam przez ten tydzień!" – oznajmił mi nagle Paweł. Nikt nie kładł na mnie rąk i nóg. Może przeniosę się do pokoju gościnnego?".
Powiedzieć, że byłam zaskoczona, to mało powiedziane. Całkiem odjęło mi mowę.
"Co o tym myślisz"? - zapytał.
"Co ty wymyślasz?".
"Po prostu nie jesteśmy już młodzi, nasze kości potrzebują odpoczynku!".
Jakże mnie jego słowa uraziły! Nie zamierzałam zostawić tego bez komentarza. Przyzwyczaiłam się, że zawsze rozwiązujemy wszystkie problemy na miejscu i wylałam wszystkie swoje podejrzenia. Wszystko okazało się bez sensu.
W odpowiedzi dowiedziałam się też wiele o sobie i nie chodziło już tylko o nocny odpoczynek. A to jestem złą gospodynią domową, a to moje wnuki są na pierwszym miejscu. Po raz pierwszy od trzydziestu lat małżeństwa pokłóciliśmy się!
Nie rozumiem, dlaczego nagle po 30 latach nie chce ze mną spać!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "W dniu 80. urodzin Aniela otrzymała nietypowy prezent od wnuków": Był to "bilet" do domu opieki
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Katarzyna Dowbor wyznaje całą prawdę. "To taki mężczyzna, który mnie codziennie budzi"
O tym się mówi: Zaskakujące wieści o Szymonie Hołowni. Najnowsze doniesienia są jak grom z jasnego nieba