Nie każdy jest w stanie żyć obok siebie przez tak długi czas, nadal pozostać razem i nadal kochać swojego współmałżonka.
Wymaga to wiele cierpliwości. A co najważniejsze, w każdej sytuacji trzeba próbować szukać i znajdować kompromisy. Jednak czasami może to być bardzo trudne!
Teraz jest poważne nieporozumienie między mną a moim mężem. Każde z nas chciałoby świętować rocznicę ślubu na swój sposób.
Mój mąż uważa, że perłowe gody to świetna okazja, aby zebrać całą naszą rodzinę i przyjaciół i bawić się z naszymi najdroższymi i najbardziej kochanymi ludźmi w dobrej restauracji.
Oczywiście uroczystość będzie nas kosztować niemało grosza, bo nawet według najbardziej ostrożnych szacunków będziemy musieli zaprosić co najmniej 40 osób.
Cóż, szkoda mi wyrzucać takie pieniądze w błoto i po prostu zmarnować je w jeden wieczór. Najchętniej pojechałabym z mężem na wakacje, najlepiej gdzieś nad morze.
W końcu to nasze święto, a ostatni raz nad morze w podróż poślubną pojechaliśmy dokładnie trzydzieści lat temu. Potem musieliśmy załatwiać różne sprawy, zajmować się dziećmi, a morze jest takie piękne!
Oczywiście zaoszczędziliśmy z mężem trochę pieniędzy, ale wystarczyłoby tylko na jedną rzecz — albo restaurację i gości, albo wycieczkę.
Ogólnie rzecz biorąc, nasze święto szybko się zbliżało i nie mogliśmy się zgodzić z mężem. Jeśli na początku rozmawialiśmy spokojnie, nasza ostatnia rozmowa na ten temat zakończyła się wielką awanturą.
Każdy z nas bronił swojego punktu widzenia i nie mogliśmy się zgodzić. Skończyło się na tym, że zaczęliśmy na siebie krzyczeć.
- Jestem mężczyzną, więc muszę być szefem rodziny — powiedział mój mąż, jego argument był żelazny — a ty, jako kobieta, musisz szanować mnie i moje decyzje. Jutro zarezerwuję restaurację i zacznę zapraszać gości. Koniec rozmowy! - warknął mąż i poszedł do łóżka.
Cóż, nie mogłam spać. Byłam bardzo zdenerwowana. Udawało mi się pracować i dbać o rodzinę przez tyle lat z rzędu. Byłam strasznie zmęczona. A teraz okazuje się, że nikogo nie interesuje moje zdanie?
W końcu jestem kobietą, a nie zaprzężonym koniem. I zasługuję na odpoczynek przynajmniej raz na trzydzieści lat, tak jak sobie tego życzę.
Płakałam do północy, szczerze wierząc, że mój mąż jest tyranem, który w ogóle mnie nie kocha i nie szanuje. W końcu tak się przemęczyłam, że byłam gotowa rozwieść się z tym egoistą już nazajutrz.
W końcu dzieci są już dorosłe i mogę żyć bez niego! Będziemy więc świętować rocznicę, żeby nie narobić sobie wstydu przed gośćmi, a potem natychmiast złożę pozew o rozwód. Po podjęciu tej decyzji w końcu zasnęłam.
Rano, kiedy się obudziłam, mój mąż spojrzał na moją zapłakaną twarz, po czym przytulił mnie i powiedział:
- Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem! Chcesz, żebyśmy zaoszczędzili trochę pieniędzy i pojechali nad morze następnego lata?
- Obiecujesz? - zapytałam cicho.
- Obiecuję! - odpowiedział mój mąż, całkiem poważnie.
Jakoś się pogodziliśmy. Teraz moja nocna zniewaga wydawała się głupim i dziecinnym żartem.
Wczoraj zebraliśmy się w restauracji, aby świętować nasze perłowe gody. Patrząc na moich najbliższych i ulubionych ludzi — rodziców, dzieci, wnuki i przyjaciół — zdałam sobie sprawę, że mój mąż miał rację.
Niech Bóg będzie z nimi, a nad morze można pojechać za rok. Okazało się, że była to niesamowita, wesoła uroczystość.
Tego wieczoru zostaliśmy obdarowani wieloma kwiatami i miłymi niespodziankami. Ciepłe i szczere słowa i życzenia, życzliwe uśmiechy i zabawne konkursy sprawiły, że ten czerwcowy wieczór był po prostu magiczny.
Potem gospodyni przekazała mikrofon mojemu mężowi, a on zadał mi pytanie, patrząc na mnie:
- Kochana, nie zastanawiałaś się, dlaczego żaden z gości nie podarował nam prezentów?
- Naprawdę? Nawet nie zwróciłam na to uwagi. Naprawdę?
Mąż kontynuował:
- Faktem jest, że z góry poprosiłem gości o przelanie dowolnej kwoty na moją kartę w ramach prezentu. W końcu marzysz o morzu, a te pieniądze pomogą ci zbliżyć się do twojego marzenia.
Więc dzisiaj idziemy z mężem do biura podróży, aby wybrać i kupić vouchery. Patrzę na niego i jest mi strasznie głupio.
Przez tyle lat mój mąż doskonale studiował mój charakter. Zdał sobie sprawę, że jestem bardzo zmęczona, wszystko tak dobrze wymyślił, a ja zamierzałam się z nim rozwieść i szczerze myślałam, że jest praktycznie potworem!
Dobrze, że w porę się opamiętałam...
To też może cię zainteresować: Pewna praktyka w polskich szpitalach i przychodniach doprowadza pacjentów do szału. Wiele osób uważa, że powinno się za to płacić z własnej kieszeni
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Luna ma poważny problem tuż przed sama Eurowizją. Młoda piosenkarka zmaga się z niespodziewanym przeciwnikiem. Jak ta sytuacja wpłynie na jej występ