W wieku 20 lat ślubowałam mu dozgonną miłość. Wierzyłam, że razem stworzymy dom pełen ciepła i śmiechu, że zestarzejemy się trzymając się za ręce. Ale los miał dla mnie inne plany. Po czterdziestu latach małżeństwa odszedł. Do niej. Młodszej o 30 lat, zgrabnej i uwodzicielskiej.


Poczułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Ból był niewyobrażalny. Czterdzieści lat wspólnego życia, budowania domu, wychowywania dzieci, dzielenia radości i smutków - wszystko to runęło w gruzach niczym dom z kart.


Zostałam sama z wieloletnimi wspomnieniami i pustką w sercu. Patrzyłam na zdjęcia z naszych złotych czasów i łzy same cisnęły mi się do oczu. Jak mógł to zrobić? Jak mógł mnie zdradzić z kimś tak obcym, tak... banalnym?


Myślałam, że go znam. Że znamy się jak nikt inny na świecie. Ale myliłam się. Ukrywał przede mną drugie życie, kłamstwo, które zatruło wszystkie nasze wspólne lata.


Czułam złość, żal i rozgoryczenie. Chciałam krzyczeć, wyrzucać mu z ust obelgi, ale słowa więzły mi w gardle. Byłam sparaliżowana bólem.


Czas mijał, a rany powoli goiły się. Został mi żal do niego, ale i do siebie. Dlaczego nie dostrzegłam sygnałów ostrzegawczych? Dlaczego nie zauważyłam, że coś jest nie tak?


Zrozumiałam, że muszę iść dalej. Dla siebie, dla moich dzieci. Nie mogę pozwolić, żeby zdrada męża zdefiniowała moje życie.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja siostra odebrała mi mężczyznę. Teraz nie mam żadnej rodziny": Moja matka wspiera moją siostrę

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Kobieta długo tolerowała zachowanie krewnych swojego męża": Opamiętała się po urodzinach