Lidia wysłała wszystkie pieniądze, które zarobiła we Włoszech, do rodziny. Zarabiała na budowę domu. Kiedy wróciła do kraju, okazało się, że ma dług także wobec wszystkich swoich sąsiadów.
Lidkę poznałam na oddziale szpitalnym. Miałam prostą operację nogi. Najtrudniejszą przypadkiem była Lidia z poważnym złamaniem biodra. Była to kobieta po pięćdziesiątce. Od razu ujmowała optymizm i poczucie humoru. Na oddziale wszyscy leżeli, nie było się gdzie spieszyć, a Lidce nie nudziło się opowiadanie każdemu przez cały dzień różnych zabawnych historii.
Bardzo szybko dowiedziałyśmy się, że Lidka pracuje we Włoszech od 10 lat. Przyjechała więc na kolejne wakacje do kraju i bardzo ciężko spadła z roweru, łamiąc biodro.
"Planowałam 2 tygodnie wakacji, a teraz nawet nie wiem, na ile tu zostanę" - śmiała się.
Bardzo lubiłam Lidię za jej niewyczerpaną energię. Po tygodniu pobytu w szpitalu zauważyłam, że ani razu nikt nie przyszedł do Pani Lidii. I wtedy odważyłam się zapytać.
"Ma pani dzieci?" To pytanie zmieniło zawsze pogodną Lidię. Jej twarz natychmiast stała się smutna.
"Tak, aż troje. Dwóch synów i córka".
"To dlaczego nikt do ciebie nie przychodzi?". Pani Lidia zaczęła płakać i opowiedziała mi swoją historię.
„Nie zamierzałam wyjeżdżać do Włoch, ale trzeba było karmić i wychowywać trójkę dzieci we wsi. Dlatego się odważyłam. Starsi synowie pobrali się, mieszkają w innych miastach, daleko. Nie potrzebują już mojej pomocy. W gospodarstwie pozostała także moja najmłodsza córka Wiktoria" - powiedziała.
"Wysłałam jej wszystkie pieniądze, które zarobiłam. Miała zająć się domem i ogrodem. Pomyślałam, że dokończymy dom i posprzątamy podwórko. Prace się jednak nie kończyły. Wiktoria ciągle narzekała, że życie w kraju jest drogie, dlatego prace postępują tak wolno. A ja jej uwierzyłam" - kontynuowała.
"Potem Wiktoria powiedziała mi, że wychodzi za mąż. Kiedy wróciłam do domu, nic nie rozumiałam - prace naprawcze nie posunęły się ani o jotę. Wiktoria argumentowała wszystko faktem, że nie ma wystarczającej ilości pieniędzy, żeby utrzymać dziecko i robić naprawy. Znów uwierzyłam mojej córce" - powiedziała smutno.
"Gdy szłam ulicą, podeszła do mnie sąsiadka i zapytała o moje zdrowie. Trochę się zdziwiłam. Sąsiadka powiedział, że skoro dobrze, to może oddam jej pieniądze, które miała od niej pożyczyć moja córka na moje leczenie. Byłam zdumiona takimi słowami. Jakie leczenie?".
"Okazuje się, że to nie była jedna osoba, która wsparła moje leczenie. Moja córka zgromadziła we wsi około 3 tysiące euro. Ja to wszystko musiałam oddać".
Potem było jeszcze ciekawiej. Wiktoria nagle odeszła, zostawiając męża i małą córeczkę. Szukali jej wszędzie. Ktoś widział ją z obcym mężczyzną. Potem okazało się, że Wiktoria wzięła kredyty pod zastaw nieruchomości. Kiedy ich nie spłaciła, bank zajął dom.
"Nie ma problemu, wyzdrowieję, będę więcej zarabiać" - powiedziała Lidia. Patrzyłam na tę odważną kobietę i nie rozumiałam, skąd tacy ludzie jak ona biorą siłę.
To też może cię zainteresować: Shannen Doherty żegna się z życiem. Gwiazda "Beverly Hills 90210" przygotowuje się na najgorsze
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ciąg dalszy sprawy małżeństwa z Warszawy, które porzuciło dwóch synów. Aneta i Adam J. ponownie zniknęli. Prokuratura ma zamiar przesłuchać małżonków