Wiatr smagał twarz, a krople deszczu bębniły o płócienny dach konfesjonału. W środku klęczała Ewa, z trudem powstrzymując łzy. W uszach wciąż brzmiały słowa księdza: "Zdrada? Toż to prawdziwa zbrodnia! Nie mogę ci udzielić rozgrzeszenia. Idź i módl się o litość, ale nie licz na przebaczenie."


Ewa wyszła z kościoła z duszą skąpaną w goryczy. Nigdy nie spodziewała się takiego potraktowania. Spowiedź zawsze była dla niej źródłem ukojenia, miejscem, gdzie mogła zrzucić ciężar winy i odnaleźć spokój. A teraz? Czuła się jeszcze gorzej niż przedtem.


Wiatr szarpał jej włosy, a zimny deszcz przenikał do ubrania. Ewa szła przed siebie bez celu, nie zważając na otoczenie. Myślami wracała do słów księdza. Jak mógł tak ją potraktować? Przecież szczerze żałowała swojego grzechu, błagała o przebaczenie. A on? Odtrącił ją, skazał na potępienie.

"Nigdy więcej nie pójdę na spowiedź" - Ewa zacisnęła pięści. W jej sercu rosła uraza i bunt. Nie mogła uwierzyć, że Bóg mógłby być tak okrutny. Jak mógł pozwolić na to, by ksiądz tak ją zranił?


Wiatr ucichł, deszcz ustał. Ewa wyszła z parku i znalazła się na skraju osiedla. W oddali majaczyły wieże kościoła. Na moment zatrzymała się, patrząc w tamtym kierunku. W jej oczach znów pojawiły się łzy.


"Nie pójdę tam więcej" - powtórzyła cicho. - "Znajdę inny sposób, by odnaleźć spokój."
Ewa ruszyła przed siebie. Nie wiedziała, dokąd zmierza, ale była pewna jednego: nigdy więcej nie pozwoli nikomu odebrać jej nadziei.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Syn opiekował się matką przez cały czas": Jednak to jego siostra miała dostać wszystko

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Rodzina zawsze miała mnie za swoją służącą": W końcu postanowiłam odejść