Według znaku zodiaku mój mąż jest Baranem. Jest niezwykle uparty i porywczy. Przez lata nauczyłam się unikać ostrych zakrętów i znajdować kompromisy z moim mężem. Niestety, Sebastian często popada w konflikty z innymi ludźmi.
Po ślubie wynajmowaliśmy mieszkanie, ale marzyliśmy o własnym lokum. Oboje pracujemy, więc oszczędzaliśmy jedną pensję i żyliśmy z drugiej. Ale nagle sytuacja się zmieniła.
Były szef mojego męża przeszedł na emeryturę i miał ostry konflikt z nowym szefem. Po raz kolejny, po tym, jak został upomniany, Seba wpadł w złość. Powiedział wszystko, co myślał o swoim szefie i natychmiast napisał rezygnację.
Mój mąż jest świetnym specjalistą, jego pensja była bardzo dobra. Byliśmy pewni, że nowa praca pojawi się szybko. Seba zaczął chodzić na rozmowy kwalifikacyjne.
Początkowo potencjalni pracodawcy chętnie go zatrudniali, ale kilka dni później oddzwaniali i mówili, że się nie nadaje. Najwyraźniej zadzwonili do jego poprzedniego miejsca pracy i usłyszeli niepochlebny opis jego charakteru.
Stopniowo coraz trudniej było utrzymać się wyłącznie z mojej pensji. Nie mogłam już oszczędzać. Ponadto, gdy przypominałam mężowi o konieczności oszczędzania, wpadał w złość.
Oczywiście rozumiałam, że mój mąż martwi się, że nie może znaleźć pracy i starałam się go wspierać i zachęcać, ale nie mogliśmy płacić większości mojej pensji za wynajęte mieszkanie i żyć razem za pozostałą kwotę, więc pieniądze, które zaoszczędziliśmy, szybko topniały.
Podczas urodzin mojej mamy, kiedy rozmawialiśmy o sytuacji w mojej rodzinie, moja babcia nagle zaproponowała świetne rozwiązanie. Powiedziała, że z wiekiem coraz trudniej jest jej być samej. Zgodziła się więc na propozycję moich rodziców, by z nimi zamieszkać. I daje nam swoje mieszkanie!
To był wspaniały prezent! Dając nam najcenniejszą rzecz, jaką miała, moja ukochana babcia rozwiązała nasze problemy mieszkaniowe i finansowe za jednym zamachem.
Jednak początkowo pomysł babci nie spodobał się mojemu mężowi. Powiedział, że poradzilibyśmy sobie bez wielkich gestów innych ludzi. Po prawie sześciu miesiącach poszukiwań Sebastian w końcu znalazł pracę.
Wydawałoby się, że może żyć i być szczęśliwy. Ale z jakiegoś powodu po przeprowadzce mój mąż i ja zaczęliśmy coraz częściej kłócić się o nasz dom. Na początku nie był zadowolony z okolicy. Mówił, że jest zbyt daleko od pracy i musi wstawać bardzo wcześnie. Potem pojawili się hałaśliwi sąsiedzi. A potem skargi zaczęły napływać jak powódź.
- Pierwsze piętro! Dom jest stary! Brak miejsca do parkowania przy wejściu!
Jestem bardzo zmęczona wracaniem do domu i słuchaniem ciągłych wyrzutów. Przecież kiedy wracasz z pracy do domu, chcesz spędzić wieczór w ciszy i spokoju! Tak więc, w odpowiedzi na niezadowolenie mojego męża, zaczęłam reagować ostro. Konflikty wybuchały coraz częściej.
Ogólnie rzecz biorąc, żyliśmy jak tykająca bomba zegarowa. Wielka eksplozja nastąpiła w zeszły piątek.
Rano dzień nie zaczął się dobrze. Spóźniłam się do pracy, przemokłam w deszczu, a sprzedawca w sklepie był dla mnie nieuprzejmy. Wróciłam do domu zdenerwowana, mokra i zmęczona.
Wkrótce potem do domu wrócił wściekły mąż i zaczął krzyczeć od drzwi:
- Twoja staruszka dała nam prezent! Nie dość, że mieszkamy w ruderze, to jeszcze sąsiedzi, maruderzy, rzucają gwoździe na drogę! Przemoczyłem się do suchej nitki, gdy zakładałem zapasową oponę!
Może innego dnia mogłabym współczuć mężowi. Ale teraz byłam zdana na siebie. Obraził swoją ukochaną babcię.
- Zachowujesz się jak niewdzięczna świnia! Gdyby nie moja babcia, nadal wynajmowalibyśmy luksusowy apartament w centrum, a w najlepszym razie oszczędzalibyśmy na własne mieszkanie do czasu przejścia na emeryturę!
Mężczyzna wstał:
- Jestem świetnym fachowcem i zarabiam znacznie więcej niż większość naszych znajomych! Czy nie zasługuję na możliwość życia tak, jak chcę?
Prawdopodobnie nie powinnam była tego mówić, ale już mnie poniosło. Zapytałam więc sarkastycznie:
- Może dla odmiany zacząłbyś szanować swoją pracę i pracodawców? No wiesz, żebym nie musiała harować przez kolejne sześć miesięcy, podczas gdy ty będziesz siedział w domu?
W tamtym czasie wydawało mi się słuszne przypomnieć, że gdyby nie wybuchowy charakter mojego męża, nasza rodzina nie przeszłaby przez tak wiele trudności. Po raz pierwszy w naszym wspólnym życiu nacisnęłam na najczulszy punkt Sebastiana.
Zbladł, spakował swoje rzeczy do walizki i wyszedł. Nawet nie krzyknął, co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę jego charakter. Musiałam go za bardzo zranić.
Nie dzwonił do mnie od kilku dni. Nie odbiera też moich telefonów. Bardzo go kocham. Już sto razy żałowałam słów, które wypowiedziałam w złości. Naprawdę mam nadzieję, że się pogodzimy.
O tym się mówi: Potężna wpadka Dody w trakcie gali Fryderyków. Takiego widoku widzowie kompletnie się nie spodziewali. Piosenkarka musiała ratować się na scenie