Po prostu prawie nie znam tej kobiety. Nie zapisała się w mojej pamięci jako członek rodziny czy ktoś bliski, ponieważ całe dzieciństwo spędziłam z dziadkami.

Moja matka urodziła mnie, gdy była w 2 klasie liceum. Nikt nie zadał sobie trudu, by dowiedzieć się, kto był ojcem i wszyscy starali się jak najszybciej zapomnieć o tej historii.

Moja babcia zdecydowała, że jej córka musi zdobyć wykształcenie, więc zajęła się mną. Moja matka skończyła szkołę i poszła na studia, ale studiowała tylko przez rok.

Potem mama rzuciła studia i poszła do pracy. A ja nadal mieszkałam z dziadkami. Moja matka była w innym mieście i nie chciała do nas przyjeżdżać.

Kiedy podrosłam, babcia wyjaśniła mi, że ta dziwna ciotka, która odwiedzała nas raz na pięć lat, była moją matką. Ale z jakiegoś powodu nie czułam z nią żadnego pokrewieństwa.

Matka też nigdy nie próbowała się do mnie zbliżyć. W rzadkich przypadkach, gdy wracała do domu, ignorowała mnie, jakbym była powietrzem.

Nie rzucałam się jej też na szyję, bo była dla mnie obcą osobą. Kiedy poszłam do szkoły, matka całkowicie zniknęła z mojego życia. Ona i moja babcia nie miały ze sobą nic wspólnego, a moja matka postanowiła więcej jej nie odwiedzać.

Wychowywali mnie dziadkowie. Odprowadzali mnie do przedszkola, do szkoły, leczyli, pomagali w nauce, cieszyli się z moich sukcesów i karcili za chuligaństwo.

Nie czułam się pozbawiona dzieciństwa, miałam zupełnie normalną rodzinę, a moje dzieciństwo było całkiem szczęśliwe. Wielu moich kolegów z klasy żyło znacznie gorzej w rodzinach niepełnych.

Moja mama przypomniała mi o sobie, kiedy zmarł mój dziadek. Najpierw zmarła moja babcia, a rok później dziadek. Kończyłam wtedy studia.

Nie przyszło mi do głowy, żeby zadzwonić do mamy i ją poinformować. Nie pamiętałam jej i nie wiedziałam, czy w ogóle żyje. Ale moja matka sama przyszła na pogrzeb.

Nie była na pogrzebie babci, ale przyszła na pogrzeb dziadka. Próbowała nawet wypłakać mi się na ramieniu, ale unikałam jej jak zarazy.

Po stypie mama postanowiła porozmawiać o spadku. Tylko na próżno. Postanowiono przepisać mieszkanie na mnie, gdy babcia jeszcze żyła, więc matka nie miała czego dziedziczyć.

Próbowała wywierać presję na moje sumienie, ponieważ byli jej rodzicami, ale trudno było mnie przekonać. Nie odwiedzała rodziców, przyjechała tylko podzielić spadek.

Matka groziła, że poda mnie do sądu, ale ja się nie bałam, wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Kiedy zdała sobie sprawę, że nic nie dostanie, znowu zniknęła.

Nie miałam z nią kontaktu przez ponad dwadzieścia lat. W tym czasie wyszłam za mąż, urodziłam i wychowałam dwójkę dzieci, rozstałam się i wróciłam do męża, ale mojej matki nadal nie było w moim życiu.

Nie zmieniliśmy miejsca zamieszkania. Odziedziczyłam po dziadkach trzypokojowe mieszkanie, które wraz z mężem wyremontowaliśmy, a w przyszłości chcemy wybudować dom i sprzedać mieszkanie, a pieniądze podzielić między dzieci.

Ale to wszystko jest jeszcze w planach. W tej chwili bardziej interesuje mnie to, jak moja matka miała czelność zadzwonić do mnie i zażądać, żebym ją przyjęła.

W jakiś sposób znalazła mój numer, zadzwoniła do mnie i zaczęła płakać, że życie jest dla niej niesprawiedliwe. Powiedziała mi, że jej mąż zmarł, a jego dzieci domagają się, by opuściła mieszkanie, ponieważ ojczym jest mężem tylko z nazwy, a ona jest niepełnosprawna, nie pracuje, więc nie może wynająć mieszkania. Nie zarobiła nic własnego i nie urodziła żadnych innych dzieci.

I z jakiegoś powodu zdecydowała, że powinnam żywić do niej córczyne uczucia i zaprosić ją do mieszkania, wspierać i ogólnie zadowalać w każdy możliwy sposób: urodziła mnie.

Oczywiście nie zamierzam tego robić. Dla mnie to obca osoba. Nawet gorzej niż obca. Nie zamierzam jej pomagać, a tym bardziej mieszkać z nią pod jednym dachem.

Moja matka zagroziła, że pójdzie do sądu i zażąda alimentów. Nie boję się, niech sobie idzie. W sądzie będę w stanie udowodnić, że ta kobieta nigdy nie angażowała się w moje życie, a to, że nie została pozbawiona praw rodzicielskich, to po prostu porażka moich dziadków.

O tym pisaliśmy ostatnio: Z życia wzięte. "Przygarnąłem bezdomnego staruszka": Igor nie wiedział, na co się pisze

Nie przegap tego: Edward Miszczak jasno o przyszłości Piotr Gąsowskiego w Polsacie. Dyrektor programowy stacji wyjawił kulisy rozmów z gwiazdorem. Na co może liczyć