Wydawało mi się, że ja i mój mąż stanowimy udane małżeństwo. Myliłam się. Pewnego dnia mój mąż po prostu zostawił naszą rodzinę i uciekł. Zostałam sama z półroczną córeczką w wynajętym mieszkaniu. Kiedy moja teściowa dowiedziała się, co zrobił jej syn, przyszła do naszego mieszkania.
Myślałam, że przyszła mi zrobić awanturę, ale ona kazała mi pozbierać swoje rzeczy i powiedziała, żebym przeniosła się z córką do jej mieszkania. Próbowałam jej odmówić, bo czułam się z tym bardzo nieswojo.
Moje relacje z teściową nie były najlepsze. Śmiało mogę powiedzieć, że nie znosiłyśmy się, a jednak to właśnie matka mojego męża było tą osobą, która wyciągnęła do mnie pomocną dłoń. Nawet moja własna matka powiedziała, że w domu nie ma miejsca dla mnie i mojej małej córeczki.
Nie mając innego wyjścia, podziękowałam teściowej i przyjęłam jej pomoc. W tamtym momencie była jedyną osoba, na którą mogłem liczyć. Teściowa wzięła moją córkę na ręce i szeptała jej czułe słówka, choć do tej pory trzymała się od wnuczki z daleka, twierdząc, że nie wiążą ich więzy krwi.
Teściowa oddała mi większy pokój w swoim mieszkaniu, a sama przeniosła się do najmniejszego pomieszczenia. Powiedzieć, że byłam zaskoczona to jak nic nie powiedzieć. Przygotowała dla nas jedzenie i powiedziała, że jeśli co mi nie będzie smakowało, może pójść do sklepu i kupić coś innego.
Nie wytrzymałam i zalałam się łzami. Jej życzliwa postawa była tak nieoczekiwana, że wzruszyłam się do głębi. Nikt nigdy nie troszczył się o mnie i moją córkę tak bardzo, jak ta kobieta, którą zawsze uważałam za najgorszego człowieka na świecie.
Powiedziałam teściowej, że nie spodziewałam się, że mi pomoże, a ona powiedziała, że jak mogłaby mi nie pomóc, w końcu to ona źle wychowała swojego syna. Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy.
Kiedy moja córka skończyła rok, świętowaliśmy we trójkę: ja, moja córka i teściowa - nasza ukochana babcia i anioł. Po południu kładąc córkę spać, piliśmy w kuchni herbatę i jadłyśmy ciastem, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Teściowa poszła otworzyć drzwi. W progu usłyszałam głos mojego byłego męża.
"Mamo, chciałem ci przedstawić Natalię. Natalko, to moja ukochana mama" - powiedział. "Chciałem cię prosić, żebyśmy mogli u ciebie zamieszkać przez pół roku. Na razie nie idzie nam najlepiej. Nie stać nas na wynajem" - dodał.
Zaczęłam się martwić, że teraz teściowa przygarnie syna i będę musiała wyprowadzić się z domu. Gdy tylko o tym pomyślałem, łzy natychmiast napłynęły mi do oczu.
"Wynoście się stąd oboje, opuśćcie moje mieszkanie! I zabierz swoją dziewczynę! Zabrałam twoją żonę i dziecko, po tym, jak ty zostawiłeś ją w cudzym mieszkaniu, bez środków do życia. Wynoś się stąd łajdaku!" - wykrzyczała teściowa.
Wtedy zrozumiałam, że bardzo się myliłam co do teściowej i teraz bardzo się wstydzę tej bezsensownej wrogości. Moja teściowa stała się dla mnie jak matka. Ludmiła i ja żyłyśmy w zgodzie pod jednym dachem przez prawie 7 lat, aż do drugiego ślubu.
Mam bardzo dobrego męża, który kocha moją córkę jak własną. Na moim ślubie moja teściowa zajęła honorowe miejsce jako matka panny młodej. Moja córka chodzi już do szkoły, a wkrótce na świat przyjdzie mój syn. Ludmiła z niecierpliwością czeka na narodziny wnuka. Mówi, że bardzo go kocha. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej zabraknąć w moim życiu.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja teściowa, jak zwykle, narzekała na brak pieniędzy": W dniu urodzin teścia usłyszałam jej rozmowę z mężem. Obiecał jej pomagać
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nie żyje jedna z najwybitniejszych aktorek polskiej sceny teatralnej, filmowej i telewizyjnej. Kondolencje płyną z całej Polski