Już niedługo ja i mój mąż będziemy obchodzili 15. rocznicą ślubu. Chcieliśmy uczcić to wydarzenie romantycznym wyjazdem tylko we dwoje. Od dawna marzyliśmy o wyjeździe nad morze. Przygotowując się do wyjazdu, musieliśmy tylko zapewnić dzieciom opiekę na tydzień.
Syn ma trzynaście lat i jest już całkowicie niezależnym chłopcem. Moja córka ma pięć lat, chodzi do przedszkola, ale też nie jest dzieckiem problematycznym. Rzadko choruje, nie jest wybredna i naprawdę nie sprawia problemów. Postanowiłam poprosić moją mamę o pomoc. Liczyłam na to, że mi nie odmówi.
"Zaopiekować się dwójką dzieci przez tydzień?" - jęknęła moja matka. "Niestety nie mogę tego dla ciebie zrobić. Mam nadciśnienie, problem z nerkami i do tego ta cukrzyca".
"Mamo, całe życie chorujesz na cukrzycę i nerki" – odpowiedziałam z urazą. "Tak rzadko cię o cokolwiek proszę. Przecież to są twoje wnuki. Damian nie sprawi żadnych problemów, musisz tylko upewnić się, że pójdzie do szkoły, a potem wróci i odrobi pracę domową.
"A jeśli pójdzie gdzieś z kolegami? Mam go szukać po całym mieści?!"
"Mamo, on nigdzie nie włóczy się z kolegami, bo nie ma na to czasu. Dwa razy w tygodniu chodzi na basen" - powiedziałam, z trudem panując nad ogarniającymi mnie nerwami.
"Mam go wozić na basen?! Z moim zdrowiem?!" - wykrzyknęła mama.
"Wszystko jasne. Nie potrzebujesz wnuków".
"Urodziłaś dzieci, to się nimi zajmuj" - fuknęła matka.
"Co?! Już zapomniałaś, jak sama mnie wychowywałaś? Każdego lata wysyłałaś mnie do babci na wieś i to na całe dwa miesiące!"
"I co z tego? Moja mama nie tylko miała wolny czas, ale i zdrowie".
Myślałam, że trafi mnie szlag. Babcia miała wolny czas?! O ile pamiętam, w wieku siedemdziesięciu lat staruszka hodowała krowę, cielę, dwa prosięta, podwórko pełne wszelkiego rodzaju drobiu, a na pół hektarowym polu zasadzono ziemniaki. Pewnie zdrowie miała, ale na pewno nie miała dla mnie czasu. I przez całe lato pasłam te obrzydliwe gęsi, które ciągle próbowały mnie uszczypnąć.
Lubiłam moją babcię, a ona zawsze witała mnie z radością i żegnała ze smutkiem. Zawsze przygotowywała dla mnie coś pysznego. Chodziłyśmy razem na grzyby i jagody. I tak przez całe lato. A tu przez tydzień moja mama nie jest w stanie zaopiekować się moimi dziećmi, a swoimi wnukami. Szkoda!
Po nieudanej rozmowie z matką, ona i jej mąż poszli porozmawiać z teściową. Niestety i tym razem sytuacja nie ułożyła się tak, jak planowaliśmy. Kiedy poprosiliśmy matkę mojego męża o pomoc, ta zmarszczyła czoło i od razu pobiegła do kalendarza wiszącego na ścianie.
"Przykro mi. Nie mogę w tym terminie" - powiedziała z udawanym żalem, z trudem powstrzymując się przed skakaniem z radości. "Zaczęłam chodzić na spotkania klubu dla seniorów i akurat wtedy mamy wycieczkę".
Mój mąż zapytał ojca, czy on zajmie się wnukami, ale ten stanowczo odmówił.
"Nie spodziewałem się tego po was!" - krzyknął mój mąż. "Nigdy was o nic nie prosiłem, a kiedy to raz zrobiłem, wy odmawiacie".
"Wiesz co synku, zabierz ze sobą dzieci na wakacje. My też chcemy żyć! A kiedy mamy to robić jak nie teraz?!".
I na tym skończyły się próby uzyskania pomocy.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. „Twoja praca polega na siedzeniu z dziećmi i zajmowaniu się domem, a nie wykonujesz nawet połowy pracy”: powiedział mi mój mąż
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wiadomo, co dalej z pracą Mateusza Szymkowiaka w „Pytaniu na Śniadanie”. Krążą plotki o rychłym zwolnieniu dziennikarza. Zainteresowany zabrał głos