W zeszłym roku ja i mój mąż pojechaliśmy w góry. Chciałam naprawdę odpocząć i poczuć się naprawdę wolna. Uwielbiam poczucie swobody, jakie dają górskie wędrówki, a do tego świeże powietrze. Postanowiliśmy zostawić dzieciaki u mojej mamy. Rzadko widywała swoje wnuku i ciągle prosiła nas, żebyśmy je do niej przywieźli.
Kilka dni przed wyjazdem zadzwoniła do mnie mama. Powiedziałam jej, że będzie miała okazję spędzić z wnukami trochę czasu. Nie była specjalnie zadowolona z tego, co jej powiedziałam.
Zaczęła się wykręcać. Mówiła, że boi się wziąć na siebie tak dużą odpowiedzialność. Stwierdziła, że za rzadko je widuje, żeby od razu brać je na tak długi czas. Próbowałam ją przekonywać, ale w ogóle nie chciała mnie słuchać. Nigdy dotąd nie odmówiła mi pomocy i czułam się z tym dziwnie.
Namawiałam ją każdego dnia i w końcu się zgodziła. Jednak dzień przed naszym wyjazdem zadzwoniła i powiedziała, że skręciła sobie nogę i nie może przyjąć dzieci. Powiedzieć, że było mi przykro, to jak nic nie powiedzieć. Bardzo martwiłam się o mamę. Mieszkała sama i nie miałby się nią kto zająć.
Mój mąż stwierdził, że wyjazd może poczekać. Stopniowo zaczęłam przyzwyczajać się do myśli, że odpoczynek trzeba będzie odłożyć na później, ale przyszedł mi do głowy inny pomysł: dlaczego nie pojechać teraz do mojej mamy? Długo się nie widzieliśmy, a do tego będziemy mogli jej pomóc.
Następnego ranka pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasta, aby odwiedzić moją mamę. Po drodze zatrzymali się w aptece po leki, kupiliśmy w sklepie dużo świeżych owoców i naturalnych soków. Z całego serca chciałem zadowolić mamę.
Podjeżdżając do jej domu, zadzwoniłam do niej, bo stwierdziłam, że lepiej będzie uprzedzić. Nie odebrała. Zebraliśmy wszystkie rzeczy i udaliśmy się na właściwe piętro. Mama otworzyła drzwi po pierwszym dzwonku. To było dziwne dla kogoś, kto cierpiał na tak silny ból nogi. A z wyrazu jej twarzy jasno wynikało, że nie spodziewała się nas zobaczyć.
Mama wyglądała całkiem nieźle. Była ubrana w ładną sukienkę. Włosy wystylizowała, oczy pomalowała. I wyraźnie nie była chora, stała na dwóch nogach. Na początku byłam zdezorientowana.
„Och, cześć” – powiedziała mama, ale uśmiech szybko zniknął z jej twarzy. "Wejdźcie".
Dzieci nie czekały na zaproszenie, szybko przebiegły obok babci i podeszły do telewizora. Mój mąż i ja weszliśmy po cichu.
"Uznaliśmy więc, że trzeba ratować pacjenta" - próbując załagodzić nieprzyjemną sytuację mój mąż i wyciągnął torbę owoców. "Przyszliśmy pomóc w obowiązkach domowych!".
Poszliśmy za mamą do kuchni. Chodziła normalnie.
"Noga już nie boli?" - zapytałam.
Mama odwróciła się gwałtownie. Widziałem, że wstydziła się swojego zachowania, ale nie mogłam zrozumieć, dlaczego nas okłamała. W tym momencie ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama wyraźnie się tego spodziewała, bo od razu rzuciła się do drzwi. A potem usłyszeliśmy męski głos i bełkot matki szukającej wymówek.
Do kuchni wszedł mężczyzna i wyciągnął do nas rękę. "Miło mi was widzieć, niespodziewani goście" - powiedział.
Jak się okazało, był to stary znajomy mojej matki, z którym niedawno znów się spotkało. Zamieszkali razem. Wcale nie byłem temu przeciwny, ale macierzyńska niechęć do jej dzieci w tamtym momencie sprawiła, że powiedziałem coś zupełnie innego.
"Czyli przez tę "starą znajomość" nie zabrałeś ze sobą wnuków?".
"Nie obrażaj się, córko, po prostu Aleksander nie bardzo umie dogadać się z dziećmi, a ja nie chciałam ci o tym mówić przez telefon".
Moje oburzenie sięgało zenitu. Zaczęłam mówić mamie, że tak się nie robi, że zamieniła wnuki na faceta. Mama płakała i szukała wymówek, ale ten mężczyzna nawet jej nie pomógł. Wydawało mi się, że nawet podobało mu się wszystko, co się działo. Szybko zebrałam dzieci i poszłam z nimi do samochodu, gdzie czekał już na mnie mój mąż.
Nagle zorientowałam się, że torbę z dokumentami i telefonem zostawiłam w mieszkaniu. Weszłam, drzwi nie były zamknięte. Już od progu usłyszałam krzyk mojej mamy. Aleksander głośno powiedział: „Ostrzegałem, że nikogo nie powinno tu być. Ostrzegałem, że odejdę”.
Matka złapała go za ręce i poprosiła, aby został. Po cichu wzięłam torbę i już przy drzwiach powiedziałam: „Nie martw się, już nie wrócimy, ale jeśli dowiem się, że ją obrażasz, zapłacisz za to”.
Od tego czasu nie widziałem już mojej matki. Dzwoniła kilka razy, żeby zobaczyć, jak sobie radzimy. Z rozmowy zrozumiałam, że była z Aleksandrem. Nie chciałam już wtrącać się w jej życie. Rozumiałam, że chciała mieć u boku mężczyznę, ale nie rozumiałam, jak mogła dla tego zdradzić własną córkę i wnuki?!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Opiekowała się swoją ciotką do samego końca" : W zamian dostała cały majątek krewnej. Jej dzieci nie zamierzały odpuścić
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Julia Wieniawa o związku z Antonim Królikowskim. Gwiazda nie gryzie się w język na temat byłego partnera. Przyznaje, że jest jej przykro. O co chodzi
O tym się mówi: Justyna Żyła drastycznie odmieniła swoje życie. Czym obecnie zajmuje się gwiazda