Moje małżeństwo z Andrzejem nigdy nie było idealne, no może poza pierwszym rokiem po ślubie, kiedy nasza miłość płonęła jasnym płomieniem. Niestety im więcej czasu mijało, tym gorzej nam się układało. Oszukiwałam się, że w każdym małżeństwie tak jest i kiedy tylko pojawią się dzieci, będziemy tworzyć prawdziwą rodzinę.
Doczekaliśmy się dwóch córek, Alicji i Leny. Niestety pojawienie się dzieci niczego nie naprawiło. Wprost przeciwnie, mierzyliśmy się z problemami finansowymi, co tylko potęgowało wzajemne pretensje.
Szybko okazało się, że mój mąż zaliczył niejeden skok w bok. Do tego nasze córeczki ciągle chorowały i trzeba było się nimi ciągle zajmować. Nie miałam ani czasu, ani siły, żeby zajmować się też mężem.
Odetchnęłam nieco, kiedy moje córki poszły do szkoły. Mogłam poświęcić więcej energii na samodoskonalenie. Byłam nauczycielką języka angielskiego. W międzyczasie zrobiłam kurs na tłumacza i udało mi się znaleźć całkiem niezłą posadę. Na razie jestem na okresie próbnym, ale mam nadzieję, że zostanę tam na stałe.
Choć zawodowo układało mi się całkiem nieźle, moje małżeństwo się rozpadło. Stanęliśmy z mężem w prawdzie i uznaliśmy, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Najpierw chcieliśmy poczekać z rozwodem aż dziewczynki będą starsze, ale w końcu stwierdziliśmy, że lepiej będzie zrobić to od razu.
Mój mąż chciał, żeby po rozwodzie nasze córki zamieszkały z nim. Nie myślcie, że kierowała nim rodzicielska miłość. Chodziło o alimenty. Andrzej uznał, że jeśli zostaną ze mną, z pewnością będę ubiegała się o alimenty i układała sobie życie za jego pieniądze.
Zapytałam go, czy będzie chciał, żebym ja mu płaciła alimenty. Stanowczo stwierdził, że niczego ode mnie nie potrzebuje. Porozmawiałam z moimi córkami, to bardzo inteligentne i niezależne dziewczyny. Wszystko zrozumiały i powiedziały, że nawet jeśli tata się nimi nie zajmie, to same sobie poradzą. Oczywiście powiedziałam im, że zawsze mogą przyjść do mnie.
I tak nasze córki zostały u Andrzeja. Mój były mąż dość szybko zdał sobie sprawę, że samotne wychowywanie nastolatek nie jest ani łatwe, ani tanie. Dziewczyny wyrastały z ciuchów, potrzebowały butów, kosmetyków, przyborów szkolnych. Gotowanie, sprzątanie, pranie i zakupy też pochłaniają sporo czasu.
Oczywiście dawałam córką pieniądze, choć wysyłałam je na ich własne konta. Po kilkunasty tygodniach Andrzej zadzwonił do mnie i powiedział, że musimy poważnie porozmawiać. Powiedział, że nasze córki powinny zamieszkać ze mną. Powiedziałam mu, że przecież to był jego warunek i dziewczynki zostaną z nim tak długo, jak będą chciały.
Oczywiście skończyło się tym, że mój mąż opowiada wszystkim, że porzuciłam dzieci dla kochanka i nawet nie wysyłam mu pieniędzy.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Opiekowała się swoją ciotką do samego końca" : W zamian dostała cały majątek krewnej. Jej dzieci nie zamierzały odpuścić
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Joanna Kurska odpowiada na oskarżenia o łapówkę. Padły bardzo mocne słowa