Jest inteligentną, piękną, schludną i oszczędną kobietą. W jej mieszkaniu zawsze panuje idealny porządek.
Czasami Ola jest wręcz pedantyczna. Pilnuje, aby wszystko było na swoim miejscu. Potrafi odwiesić ręczniki za mnie i mojego syna, jeśli powiesimy je w złym miejscu. Ola układa talerze w określonym porządku, unikając chaosu.
- Zanim urodziło się dziecko, moja synowa i ja nie miałyśmy żadnych nieporozumień. Żyłyśmy spokojnie, każda na swoim terytorium. W weekendy czasami ich odwiedzałam, a dzieci często przychodziły do mnie.
Podczas odwiedzin miło gawędziłyśmy z synową, żartowałyśmy i rozmawiałyśmy o babskich sprawach. Ola uwielbiała patrzeć, jak gotuję. Mówiła, że uczy się ode mnie nowych przepisów i sekretów kulinarnych.
Nasze relacje zmieniły się, gdy Ol i mojemu synowi urodziło się pierwsze dziecko. Dzieci wymagały, abym czasami opiekowała się wnukiem. Kiedy Sławcio był mały, łatwo było mi zrezygnować z roli niani.
- Jest tylko dzieckiem! Dziecko potrzebuje matki, musi czuć jej obecność wokół siebie! - usprawiedliwiałam swoją niechęć do opieki nad dzieckiem.
- Mamusiu, nic się nie stanie, jeśli przez kilka godzin nie będzie czuł obecności Oli! - argumentował mój syn.
Byłam jednak nieugięta i nigdy nie siedziałam z noworodkiem. Kiedy wnuczek podrósł, trudniej było mi znaleźć wymówki. Moje dzieci nalegały, aby mój wnuk również spędzał czas z babcią.
Ale ja, młoda kobieta, prowadziłam własne aktywne życie, w którym praktycznie nie było miejsca na zabawki, bajki i dziecięce kaprysy. Wychowywałam syna sama, nikt mi nie pomagał. A Ola i Sebastian poradzą sobie ze swoimi obowiązkami rodzicielskimi bez żadnej pomocy — pomyślałam.
Pewnego dnia między mną a Olą wybuchł poważny skandal. W pełni winię za to moją synową.
- Wyjeżdżam w podróż służbową. Będziesz musiała opiekować się Sławciem przez półtora tygodnia — powiedziała bezceremonialnie Ola, gdy rano przekroczyła próg mojego domu.
- Jak to, wysyłają cię w podróż służbową? Przecież masz dziecko! Nie mają prawa! - Nie od razu zrozumiałam, o co chodzi.
- Ale zgodziłam się pracować z dala od domu. Dobrze mi za to zapłacą, śmiesznie byłoby odmówić — wyjaśniła mi synowa.
- Zgodziłaś się opuścić miasto bez konsultacji ze mną? - Moje oburzenie było nie do opisania.
- Musiałaś mnie nie słyszeć. Podróż służbowa jest dobrze płatna, a pieniądze nigdy nie są zbyteczne — moja synowa zaczynała tracić panowanie nad sobą, jej głos brzmiał coraz ostrzej.
- Odmów wyjazdu, nie będę siedzieć z wnukiem przez półtora tygodnia. Mam własne plany na ten czas — odpowiedziałam ostro, dając do zrozumienia, że nie ma sensu mnie przekonywać.
Ola wyszła, głośno trzaskając drzwiami. Wieczorem zadzwonił do mnie syn. Przekonywał mnie, że powinnam zgodzić się zaopiekować Sławciem, gdy Ola będzie poza miastem.
- Synu, dlaczego nie zajmiesz się swoim synem? Możesz go łatwo podrzucić i odebrać z przedszkola, a w weekendy możesz zająć się własnym dzieckiem od rana do wieczora — próbowałam spokojnie wyjaśnić synowi oczywistość.
- Ale wiesz, że moja praca jest trudna. Czasami pracuję do późna, więc nie będę w stanie odebrać Sławka z przedszkola. A w weekendy chcę odpocząć, a nie biegać po placach zabaw.
- Nie chcesz spędzać weekendów z synem, ale chętnie przerzucisz swoje obowiązki na mnie! - Traciłam cierpliwość.
- Ola miała rację. Jesteś złą babcią! - Po tych słowach na końcu linii rozległy się krótkie sygnały dźwiękowe.
Nie mogłam spokojnie porozmawiać z synem. Nie chciał mnie zrozumieć, całkowicie stanął po stronie żony. To był wstyd. Spędziłam całą noc we łzach, zapijając gorycz środkami uspokajającymi.
Następnego dnia odebrałam telefon od Oli.
- Raduj się, odwołałam podróż służbową. Teraz twój wnuk nie będzie miał nowej zabawki, którą mogłam kupić za zarobione pieniądze! - moja synowa prawie krzyczała do telefonu.
Obecnie moje dzieci prawie się ze mną nie komunikują, tylko od czasu do czasu dzwonią, aby życzyć wesołych świąt.
Mam nadzieję, że pewnego dnia mnie zrozumieją. W moim wieku mam pełne prawo do odpoczynku, a rodzice niech znoszą łzy i kaprysy swoich dzieci. Wszystko ma swój czas.
To też może cię zainteresować: Neo-Nówka tym skeczem zdobyła ponadprzeciętny rozgłos. Publiczność nie mogła uwierzyć w to, co słyszy ze sceny. Czy miał on wpływ na wynik wyborów