Wszyscy wokół mnie mówili, że nadszedł czas, abym wyszła za mąż i sama zdałam sobie z tego sprawę, ale nigdy wcześniej nikogo nie kochałam, więc zaczęłam szukać kogoś, z kim czułabym się komfortowo i szczęśliwie. Wiedziałam, że z Wiktorem nigdy nie będziemy jak inne rodziny, które skaczą sobie do gardeł, ale nie to było naszym celem. Po prostu było nam ze sobą dobrze.

I wszystko było dobrze, dopóki Wiktor nie zdecydował, że to on jest głową rodziny i twierdził, że muszę go słuchać, a głównym warunkiem było zameldowanie go w moim mieszkaniu. Rozumiem, że każdy mężczyzna chce czuć się przynajmniej głową rodziny, ale przez ostatnie 10 lat nie dziwiło go, że mieszkamy w moim mieszkaniu, które sama kupiłam, a on nie był w nim zameldowany, a teraz zaczął się tego domagać z niezwykłą presją, prawie codziennie.

Długo tłumaczyłam mu, dlaczego nie chcę tego robić. Głównym powodem było to, że sama zaoszczędziłam pieniądze na mieszkanie i powinno ono należeć tylko do mnie, a w przypadku rozwodu z zameldowaniem on mógłby dostać jego część, chociaż w żaden sposób nie zainwestował.

Może gdyby powiedział mi to na początku naszego małżeństwa, nie kłóciłabym się, ale minęło już 10 lat i dlaczego dopiero teraz tak bardzo mu to przeszkadza? Co się zmieniło?

Po tym, jak po raz kolejny powiedziałam mu, że tego nie zrobię, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedł. Byłam bardzo zdziwiona.

Kiedy poprosiłam jego przyjaciół o wyjaśnienia, powiedzieli mi, że Wiktor testuje mnie, aby sprawdzić, czy mu ufam. Oczywiście oblałam ten test żałośnie. Kiedy próbowałam wyjaśnić im moje stanowisko, wszyscy poparli stronę mojego męża i powiedzieli, że nie ma znaczenia, kto kupił mieszkanie, muszą w nim mieszkać dwie osoby.

Ale dlaczego mój mąż, który tak bardzo chciał mieć własne mieszkanie, nie chciał pracować przez kilka lat bez wakacji tak jak ja?

Czekam, aż Wiktor wróci do domu i mam nadzieję, że uda nam się przedyskutować to, co się stało i dojść do jakiegoś kompromisu, bo nie chciałabym się rozstawać z powodu takich drobnostek, zwłaszcza że mamy jeszcze małą pięcioletnią córeczkę, która już się martwi, dlaczego tatuś nie śpi w domu. Teraz myślałam o jakimś wyjeździe służbowym, ale nie mogę dłużej ukrywać prawdy.

Chcę przemówić do ludzi, którzy są w związku małżeńskim od dłuższego czasu lub przeszli przez rozwód. Czy uważacie, że moja nieufność do męża może być uzasadniona, czy może on ma rację i powinnam go w każdym razie zarejestrować?